Roza Selerbergu - BIALOLECKA EWA, Ebooki w TXT

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
EWA BIALOLECKARoza SelerberguAgencja Wydawnicza RunaGTWROZA SELERBERGUCopyright (C) by Ewa Bialolecka, Warszawa 2006 Copyright (C) for the cover & interior illustration by Joanna Michalak Copyright (C) 2006 by Agencja Wydawnicza RUNA, Warszawa 2006 Pomysl ilustracji na okladce: Ewa Bialolecka Projekt okladki: Fabryka Wyobrazni Opracowanie graficzne okladki: Studio Libro Redakcja: Jadwiga Piller Korekta: Anna Kaniewska, Maria Kaniewska Sklad: Studio Libro Druk: Drukarnia GS Sp. z o.o. ul. Zablocie 43, 30-701 Krakow Wydanie I Warszawa 2006ISBN: 83-89595-27-3ISBN: 978-83-89595-27-0Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA A. Brzezinska, E. Szulc sp. j. Informacje dotyczace sprzedazy hurtowej, detalicznej i wysylkowej: Agencja Wydawnicza RUNA 00-844 Warszawa, ul. Grzybowska 77 lok. 408 tel./fax: (0-22) 45 70 385 e-mail: runa@runa.pl Zapraszamy na nasza strone internetowa: www.runa.plMirrielczykom z podziekowaniem za LIB, wilkolaka i nieustanna inspiracje.WJO!Czesc ISelerbergiadaRoza SelerberguCZYLIROMANS PSYCHODELICZNYdedykuje Mithianie z podziekowaniem za pomoc jezykowaSelerberg byl zamkiem malym, ale bardzo przyzwoitym i z zasadami, co oznaczalo, ze posiadal wystarczajaco duzo "zamkowatosci", zeby byle chlystek w helmie przerobionym z garnka i drucianej kolczudze (czyli zrobionej z drutu na drutach przez zapobiegliwa mamusie, jak to bywalo zwyczajem w okolicy) nie balaganil mu pod bramami. Wieze mial jedna, ale za to strzelista jak sie patrzy, fose nalezycie gleboka i wysypana na dnie ladnie zagrabionym piaseczkiem, brame z kratownica - co prawda sie nie opuszczala, ale byla naprawde bardzo dobra atrapa, choc nieco przykrotka, i landgraf von Selerberg za owe pol kraty zaplacil kowalowi pol krowy. Co prawda przy odbiorze naleznosci odbyla sie burzliwa dyskusja, ktore pol jest czyje. Oburzony rzemieslnik kategorycznie odmowil przyjecia przedniej polowy, ktora mialby karmic, podczas gdy tylna, mleczna, nadal nalezalaby do landgrafa. Osmielil sie nawet uzyc slow "do dupy z takim interesem", ale ze Rufus von Selerberg rzadzil dobrotliwie, a kowal byl jedynym kowalem w promieniu trzydziestu mil, wiec iscie salomonowym wyrokiem krowe rozgraniczono wzdluz. Kowal doil polowe prawa, a dojarka landgrafa - lewa, i bardzo zgodnie pomstowali na obie polowki, kiedy weszly w szkode na pole kocimietki.Oczywiscie rod Selerbergow posiadal tez herb, a takze motto: obie rzeczy umieszczone ponad brama, zeby bron Boze ktos ich nie przeoczyl i nie powzial falszywego mniemania o osobie landgrafa i jego rodzinie.-Synu... - mawial Rufus von Selerberg, automatycznie wpadajac w ton kaznodziejski. - Synu, kiedys to wszystko bedzie twoje. - Tu zwykle landgraf wykonywal gest wykreslajacy w powietrzu zamaszysty luk, w ktorego zasiegu znajdowaly sie jakies elementy potencjalnego dziedzictwa, na przyklad krenelaz, pregierz gustownie opleciony bluszczem tudziez grzadka brukselki albo straznik z tresowana gesia alarmowa. (Landgraf nie lubil psow, za to lubil pasztet). Rinaldo von Selerberg - lat pietnascie i dwa miesiace - kiwal ponuro glowa, nauczony doswiadczeniem, ze z natchnionym rodzicielem nie ma co dyskutowac.-Tradycja... Tradycja... Najwazniejsza jest tradycja - ciagnal Rufus w zamysleniu. - Znaczy sie ty dziedziczysz po mnie, ja wzialem ten interes po tatusiu, a tatko po dziadku i... no, tradycja po prostu. Bo jak nie bedzie tradycji, to nie bedzie...-Tradycji - dopowiadal zrezygnowany Rinaldo von Selerberg (dla kolegow po prostu Ricky).-Wlasnie! Gdyz Homo hominis sapiens aqua minerale - cytowal Rufus rodzinne motto, zadowolony, ze dochowal sie tak rozsadnego dziecka.Jak juz wspomniano, motto wisialo nad brama wraz z herbem, przedstawiajacym weza oplatajacego dzban wody mineralnej - glownego, poza kocimietka, artykulu eksportowego Selerbergu.-Taaatoooo... - odzywal sie Ricky. - Moge jechac na koncert zespolu Cooler Dwarfs? (Zamiennie: na wyscigi strusi, do teatru awangardowego Shakingspeara, na turniej kopijnikow...)-To ci, co spiewaja: zloto, zloto, zloto...?-Nie, tato. Zloto, zloto, zloto spiewaja Terry's Boys. Cooler Dwarfs maja duzo bogatszy repertuar i przekazuja sluchaczom glebsze tresci duchowe.-A to jedz, i zabierz siostre. Powinniscie stykac sie z kultura. Musimy isc z duchem czasu. - Landgraf w zadziwiajacy sposob potrafil w swoim swiatopogladzie godzic ze soba idee tak ambiwalentne, jak tradycja i postep.***Podobne rozmowy odbywaly sie rowniez z udzialem Margerity von Selerberg, z ta roznica, ze zwrot "synu" byl zamieniany na "corko". Do pewnego czasu potomstwo landgrafa zastanawialo sie, jak ojciec ma zamiar podzielic schede: wzdluz, co daloby kazdemu z rodzenstwa po pol zamku, herbu, motta i cwierc kraty obronnej; czy moze w poprzek, co pociagneloby za soba zmudne procedury przy przekraczaniu rogatki w drodze do wyjscia (z przodu) lub zamkowych szaletow (na tylach). Problem ulegl utajeniu wraz z osiagnieciem przez Ricky'ego i Marge powaznego wieku trzynastu lat, a potem upadl ostatecznie, kiedy pani von Selerberg oglosila radosnie, ze spodziewa sie kolejnego dziecka. Sprawiedliwy podzial kwadratowego zamku na trzy czesci przerosl nawet pojemna wyobraznie Rinalda.***Jako ideowy tradycjonalista, Rufus von Selerberg posiadal oczywiscie odpowiedni dla swej siedziby i pozycji spolecznej personel - miedzy innymi ochmistrzynie i alchemika. Bardzo odpowiedzialne, nobliwe i reprezentacyjne osoby, choc ochmistrzyni, pani Catway, wygladala jak owoc romansu wikinga z halabarda, a do pensji dorabiala sobie jako instruktorka krasnoludzkiego boksu; don Angelo natomiast - chudy, czarnowlosy i romantycznie oblakany przybysz z Eszpanii - procz ulepszania selerberskiej aqua minerale usilowal wynalezc kamien teozoficzny, gdyz poszukiwanie kamienia filozoficznego bylo malo oryginalne. Sproszkowany kamien teozoficzny powinien w spozywajacym otwierac kanal kontaktu z bogiem. (Don Angela tylko odrobine niepokoila mysl, co by sie stalo, gdyby obiekt eksperymentu trafil na boga z nie swojej religii). "Po piatej wodce mam to samo bez zadnych kamulcow" - twierdzil co prawda kapitan gwardii zamkowej, ale nie zniechecalo to don Angela, ktory co tydzien dokonywal w swej pracowni przypadkowych odkryc, czasem bardzo niekonwencjonalnych.Najnowszy wynalazek byl... zadziwiajaco, wyjatkowo, efemerycznie, psychodelicznie... rozowy. Oblok, ktory wysnul sie z powyginanej szklanej aparatury alchemicznej don Angela, wydawal sie sama esencja rozowosci, przy ktorej bladly nawet kreacje mniszek z zakonu blogoslawionej Barbietty Nawroconej-Zawsze-Pocieszycielki. Szklane utensylia bulgotaly niczym bebechy smoka torturowanego niestrawnoscia, produkujac sukcesywnie kleby malinowego oparu, ktory penetrowal coraz dalsze zakamarki alchemicznej pracowni, gestniejac i wysuwajac juz macki za okno i na korytarz, przez szpare pod drzwiami. Don Angelo toczyl oslupialym wzrokiem po komnacie, zaszokowany kolorystycznie. I z lekka przyduszony mgla, nie wiadomo czemu przesycona intensywnym zapachem anyzku. Oko don Angela spoczelo na mosieznym bojlerze posadowionym w rogu komnaty i zaczelo piescic jego lsniace oblosci. Tymczasem malinowa inwazja rozprzestrzeniala sie po dalszych rejonach zamku...***Ze wzgledow oszczednosciowych (brak miejsca) rozarium grafini zostalo przeniesione poza mury twierdzy, ale to wcale mu nie zaszkodzilo. Wrecz przeciwnie - kilka pnacych gatunkow wpelzlo z zapalem na granitowy mur, nadajac mu cudownie malowniczy wyglad, a poludniowa strona zamku Selerberg zaczela dostawac wyroznienia w konkursach organizowanych przez czasopisma typu "Nowoczesny Barbakan" albo "Twoja Twierdza -Twoim Domem".Rinaldo von Selerberg skradal sie miedzy bujnymi krzewami roz herbacianych w zamkowym ogrodzie. Jego serce tluklo sie rozpaczliwie w klatce jego... klatki piersiowej oczywiscie. Momentami chyba nawet podskakiwalo w rytm starego hiciora Zloto, zloto, zloto, ale moze to bylo tylko zludzenie. Ricky czul pierwsze mlodziencze oczarowanie. (Te poprzednie byly de facto zupelnie niewazne, przelotne i jak sie wlasnie okazalo, nieprawdziwe).Kochal! Kochal! Ach, jak kochal... Nieco stresujacy byl fakt, ze nie wiedzial, kogo wlasciwie kocha, ale tak w ogole stan wydawal sie nawet dosc przyjemny. Uczucie to spadlo na niego jak grom z jasnego nieba podczas spozywania na rogu kuchennego stolu potrawki z zabich udek. Kuchnia zamkowa w lochach byla ciepla, przytulna, wokolo na polkach i hakach lsnily wypolerowane do polysku miedziane rondle i kociolki, w powietrzu unosily sie smakowite zapachy gotowanych wlasnie potraw, ziol, przypraw i anyzku, a pod stropem w piekne esy-floresy ukladala sie rozowa mgielka.Swoja droga, Ricky dopiero teraz, po tylu latach, zorientowal sie, ze stary mistrz kuchni, Grunwald - poblizniony weteran wojen trollanskich - jest calkiem atrakcyjnym facetem. Bardzo... meskim. Tak, zdecydowanie meski, silny typ.Przez chwile Rinaldo nawet rozwazal, czy nie napisac romantycznego sonetu o gotowaniu potrawki, ale potem zrezygnowal, gdyz nie mogl znalezc rymu do "zabia noga". Niestety, Grunwald byl moze typem macho, ale nie stalo mu pewnej dozy romantyzmu, przez co Ricky ze swym rozbuchanym namietnoscia sercem wyladowal w rozarium na grzadce kwiatowej.Nagle ujrzal miedzy rozami dwie zgrabne kobiece pedny, obleczone w pare czerwonych skarpetek, przy czym jedna z nich byla frywolnie i nader uwodzicielsko opuszczona.-Czy wiesz, o piekna, ze czerwien jest barwa milosci? - rzekl Ricky tkliwie do skarpetki. Odpowiedzi sie nie doczekal, moze dlatego, ze skarpetki na ogol sa malo rozmowne. Wzrok Selerberga juniora podazyl w gore, rejestrujac po drodze kobiece lydki (fascynujace), spodniczke w niebieskie paski (cudowna) oraz koszyk (wrecz perwersyjnie posplatany w zawile meandry wiklinowe), a ponad nimi oblicze TEJ absolutnie wyjatkowej, miedzianowlosej Abelardy Kurzehahn... ktore aktualnie bylo wzruszajaco zalane lzami. Serce Rina... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl