Rollins James - 05 Sigma Force - Ostatnia wyrocznia, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JAMES ROLLINS
SIGMA 05
OSTATNIA
WYROCZNIA
Nota historyczna
Największe błogosławieństwa darowane ludzkości
przekazywane są za pośrednictwem szaleństwa,
które jest boskim darem.
SOKRATES O WYROCZNI DELFICKIEJ
Starożytni Grecy z całym panteonem swoich bogów święcie wierzyli w potęgę
przepowiadania przyszłości. Czcili ludzi, którzy widzieli przyszłość w splotach kozich
wnętrzności albo z kształtu dymu ogni ofiarnych umieli ją przewidzieć czy też zapowiadali
nadejście wydarzeń na podstawie układu rozrzuconych kości. Spośród tych obdarowanych
umiejętnościami jasnowidzenia ludzi najwyższym szacunkiem obdarzono jedną osobę -
mistyczną wyrocznię z Delf.
Przez prawie dwa tysiące lat zastępy pilnie strzeżonych kobiet zamieszkiwały świątynię
Apollina na zboczach góry Parnas. Spośród nich tylko jedna kobieta zasiadała na tronie wyroczni
i przyjmowała imię Pytii. Znajdując się w stanie odurzenia oparami, Pytia odpowiadała na
pytania dotyczące przyszłości - zarówno te przyziemne, jak i te bardziej wnikliwe.
Pytię podziwiały najznamienitsze postacie z historii Grecji i Rzymu: Platon, Sofokles,
Arystoteles, Plutarch, Owidiusz. Nawet pierwsi chrześcijanie oddawali jej cześć. Michał Anioł
umieścił jej wizerunek na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej - przepowiada nadejście Chrystusa.
Pojawiają się jednak wątpliwości, czy nie była ona tylko szarlatanem, wróżką ogłupiającą
ludzi enigmatycznymi odpowiedziami. Bez względu na to, czy przepowiadała prawdę, należy
zwrócić uwagę, że jeden fakt jest całkowicie bezdyskusyjny. Pytia była wielbiona przez władców
i zdobywców całego, antycznego świata, a jej proroctwa zmieniały losy ludzkości i świata.
O ile większość faktów z jej życia okryta jest tajemnicą albo stanowi jedynie część mitologii,
o tyle jedna rzecz jest pewna. W 2001 roku archeolodzy odkryli niezwykły układ warstw
tektonicznych pod Parnasem, wskazujący, że w tym miejscu uchodziły z wnętrza ziemi gazy
złożone z prostych węglowodorów, a wśród nich etylen, który powoduje u ludzi stany
pobudzenia przypominające euforię oraz halucynacje. Te gazy doskonale odpowiadają
historycznym opisom oparów, którymi spowita była Pytia podczas przepowiadania przyszłości.
Mimo że nauka odkryła jedną z tajemnic Pytii, to nadal pewna rzecz pozostaje największą
zagadką: Czy wyrocznia faktycznie przepowiadała przyszłość? Czy było to tylko boskie
szaleństwo?
Człowieku, poznaj siebie, a poznasz prawdę
o wszechświecie i tajemnice bogów.
NAPIS NA MURACH ŚWIĄTYNI W DELFACH
398 rok
Góra Parnas
Grecja
Przeszli, by ją zabić.
Stała na stopniach prowadzących do świątyni. Drżała pod cienką szatą z białego lnu okręconą
wokół talii, ale to nie chłód nadchodzącego poranka przenikała jej ciało.
Poniżej, po stoku Parnasu, niczym rzeka ognia, płynęła procesja pochodni. Wspinała się
serpentynami wyłożonego kamieniem Świętego Traktu w kierunku świątyni Apollina. Marszowi
towarzyszyły uderzenia mieczy o tarcz pięciuset rzymskich legionistów. Droga wiła się, omijając
powalone posągi i dawno ograbione skarby przeszłości. Żołnierze podkładali ogień pod
wszystko, co jeszcze dało się spalić.
Przedzierając się przez ruiny blask pożogi tworzył migocącą iluzję lepszych czasów, jakby
nagle odrestaurowany ognisty obraz minionej świetności: dawne bogactwo iskrzyło się złotem i
srebrem, zastępy posągów wyrzeźbionych przez najznamienitszych artystów, tłumy ludzi
zbierające się, by wysłuchać proroctw wyroczni.
Nadchodził ostateczny koniec.
Przez cały miniony wiek Delfy były nękane i rujnowane napadami Galów, plądrowane przez
Traków, ale najbardziej dawały im się we znaki zwykłe zaniedbanie i zapomnienie. Niewielu
ludzi docierało tu, by wysłuchać wyroczni: czasami pojawiał się pasterz chcący dowiedzieć się,
czy zdradza go żona, albo żeglarz szukający potwierdzenia dobrych omenów przed rejsem po
Zatoce Korynckiej.
Nadchodzi koniec dziejów; koniec wyroczni delfickiej. Po przepowiadaniu przyszłości przez
trzydzieści lat ona właśnie będzie ostatnią noszącą imię Pytia.
Ostatnie chwile wyroczni z Delf.
Z tą wiedzą spadło na nią ostatnie wielkie wyzwanie.
Pytia odwróciła się na wschód, gdzie nieboskłon zaczynał się powoli rozświetlać.
Och, moja różano palca bogini jutrzenki Eos spieszy, by Apollo okulbaczył cztery rumaki do
swojego rydwanu Słońca.
Jedna z sióstr Pytii, młoda akolitka, wyszła ze świątyni i stanęła za jej plecami.
- Uchodź z nami, pani - próbowała ją ubłagać. - Jeszcze nie jest za późno. Nadal możemy
uciec z pozostałymi do wysokich jaskiń.
Pytia położyła dłoń na jej ramieniu. Nocą reszta kobiet wyniosła się już do niedostępnych
jaskiń Dionizosa, dających im bezpieczne schronienie. Jednak Pytia miała do wypełnienia swoje
ostatnie posłanie.
- Pani, nie ma już czasu na ostatnie proroctwo.
- Ale ja muszę.
- Zatem niech to odbędzie się teraz, zanim będzie za późno.
- Muszę poczekać na świt siódmego dnia. To nasza powinność.
Gdy słońce zachodziło poprzedniego wieczoru, rozpoczęła już ostanie przygotowania.
Wzięła kąpiel w srebrzystym źródełku Kastylii, napiła się ze źródła Kassotis i spaliła liście
wawrzynu na ołtarzu z czarnego marmuru na zewnątrz świątyni. Postąpiła dokładnie według
ustalonego rytuału, tak samo jak pierwsza Pytia tysiące lat wcześniej.
Tylko że tym razem wyrocznia nie była sama podczas oczyszczania.
Razem z nią w rytualnych ablucjach udział wzięła dziewczynka mająca zaledwie dwanaście
wiosen.
Takie młode stworzenie, a taka silna osobowość.
Dziewczynka stała nago w wodzie źródełka, gsy starsza od niej kobieta obmywała ją i
namaszczała olejkami. Nie wyrzekła nawet słowa, stała jedynie z wyciągniętą ręką, prostując i
zaciskając palce dłoni, jakby chciała uchwycić coś, co tylko ona mogła zobaczyć. Któryż to bóg
skłonił ją do cierpienia, a jednocześnie obdarował taką mocą? Z pewnością nie był to tylko
Apollo. Bo słowa wypowiedziane przez dziewczynkę trzydzieści dni wcześniej mogły pochodzić
tylko od bogów. To były słowa, które przemieniły się w ognie pełznące teraz w stronę Delf.
Och, że też to dziewczę tutaj trafiło.
Pytia była nawet zadowolona, że Delfy pogrążały się w zapomnieniu. Pamiętała o porażającej
przepowiedni wypowiedzianej wieki wcześniej przez jedną z jej poprzedniczek.
Cesarz August zapytał onegdaj jej dawano nieżyjącą siostre:
- Dlaczego wyrocznia tak ostatnio ucichła?
- Hebrajski chłopiec, Bóg, który będzie rządzić wśród sprawiedliwych, nakazuje mi opuścić
to miejsce...
Te słowa okazały się prawdziwą przepowiednią. Wiara w Chrystusa ogarnęła całe imperium i
zniszczyła wszelkie nadzieje na powrót dawnych, dobrych czasów.
Mniej więcej przed miesiącem do progów świątyni przyprowadzono tę dziwną dziewczynkę.
Pytia odwróciła się od morza płomieni w stronę adytonu, sanktuarium świątyni Apollina.
Dziewczynka już czekała w środku.
Była sierotą, pochodziła z odległego miasta Chios. Przez wieki przyprowadzano kapłankom
Apollina takie dzieci, gdy chciano pozbyć się kłopotu. Większość z nich odprawiano z
powrotem. Jedynie najbardziej odpowiednim dziewczętom pozwalano tu pozostać - musiały mieć
smukłe członki, czyste spojrzenie i niezepsuty charakter. Apollo nigdy nie zaakceptowałby osoby
bez odpowiednich przymiotów jako kapłanki wyroczni.
Zatem gdy tę delikatną jak gałązki wierzby dziewczynkę przedstawiono Pytii, wyrocznia
ledwie na nią spojrzała. Dziecko było zaniedbane, ciemne włosy miało rozczochrane i
skołtunione, a skóra nosiła ślady przebytej ospy. Gdzieś w głębi duszy Pytia jednak poczuła, że w
tym dziecku jest coś dziwnego. Może to przez to jej kiwanie się tam i z powrotem. Oczy dziecka
wpatrywały się w przestrzeń, ale sprawiały wrażenie, że nic nie widzą.
Jej opiekunowie twierdzili, że była dotknięta przez bogów. Że umiała policzyć oliwki na
drzewie, obrzucając je zaledwie jednym spojrzeniem. Że potrafiła określić, kiedy owca urodzi
jagnię, nawet jej nie dotykając.
Te opowieści zaintrygowały Pytię. Zawołała dziewczynkę, by podeszła do wejścia do
świątyni. Dziecko posłuchało polecenia, ale poruszało się bezwiednie, jakby w reakcji na
podmuch wiatru. Pytia musiała pociągnąć ją za ramię, by ta usiadła przy niej na najwyższym
stopniu schodów.
- Jak na ciebie wołają? - zapytała.
- Na imię ma Anthea - odpowiedziało jedno z jej opiekunów, stojące u podnóża schodów.
- Antheo, czy wiesz, dlaczego cię tutaj przyprowadzono? - Pytia ze skupieniem wpatrywała
się w dziecko.
- Twój dom jest pusty - wybełkotało dziecko, wbijając wzrok w ziemię.
Przynajmniej umie mówić.
Pytia spojrzała do wnętrza świątni. W palenisku głównej sali
płonął ogień. Rzeczywiście w środku teraz nikogo nie było, ale zdawało się, że wyszeptane słowa
dziecka mają zgoła głębsze znaczenie.
A może ona tylko tak się wyrażała. To było niezwykłe, takie odległe, jakby sama stała jedną
nogą w jakimś innym świecie, poza otaczającą ich rzeczywistością.
Dziecko uniosło głowę i spojrzało na nią niebieskimi, niewinnymi oczyma, które tak
niezwykle kontrastowały z tym, co po chwili powiedziała.
- Jesteś już stara. Niedługo umrzesz.
Stojąca poniżej opiekunka dziecka próbowała je zganić, ale Pytia przemówiła miękkim
głosem.
- Kiedyś wszyscy umrzemy, Antheo. Taka jest naturalna kolej rzeczy.
- Hebrajski chłopiec nigdy nie umrze - odparło dziecko kręcąc głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl