Robert - Wampir XX wieku, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patryk �achanRobert Wampir XXI Wieku"Z�o"W jeden dzie� siostry z losu si� pocz�y. Mi�o�� i �mier�.Giacomo Leopardi (1789 -1837)Robert szed� w�a�nie na um�wione spotkanie do klubu "Happy Seven". Um�wi� si�tam z dziewczyn�, kt�r� pozna� "na sieci". Jeszcze nigdy nie by� w "HappySeven", ale dlaniego by� to klub jak ka�dy inny.Robert by� wampirem. Prowadzi� nocne �ycie - tak mo�na by to �agodnie okre�li�.Sp�dza� noce w klubach, �eby pozna� kogo�, z kogo m�g�by upi� troch� krwi.By� bardzo m�odym wampirem. Jego przemiana nast�pi�a oko�o rok temu. Niepami�ta� jej, gdy� wraca� wtedy do domu nachlany jak sztucer. Troch� go zpocz�tku dziwi�o,�e nie znosi �wiat�a s�onecznego; �e nie smakuje mu ju� alkohol. Lecz te objawyby�ypocz�tkiem tego, co dopiero mia�o nast�pi�. Zacz�� odczuwa� g��d - lecz niezwyk�y g��d -pragn�� krwi.Odwiedzaj�c kluby starannie dobiera� ofiary. Wiedzia�, �e nikt nie mo�e pami�ta�tego, jak wysysano z niego (cz�ciej niej) krew.Tak samo mia�o by� i tym razem. Zadanie by�o u�atwione, gdy� nie musia� szuka�ofiary. Ofiara "nawin�a si�" sama. By�a ni� "Z�o". Przynajmniej taki pseudonimprzyj�adziewczyna, z kt�r� si� um�wi�.Wszed� wi�c do klubu. Mia� spotka� si� z nisk� blondynk�. Tylko czemu, do jasnejcholery, co druga dziewczyna by�a niska i dodatkowo mia�a blond w�osy.- No dobra - pomy�la� Robert - co ona jeszcze o sobie pisa�a? Aha, mia�a by�ubranana czarno. Hm... Jest kto� taki, ale czy to na pewno ona?Robert nie chcia� si� pyta�, poniewa� im mniej os�b go b�dzie pami�ta�o, tymlepiej.Podszed� wi�c do baru i zam�wi� piwo. To szczeg�, �e smak tego piwa (jakzreszt� i innychalkoholi) nie trafia� mu do gustu, ale nie chcia� si� wyr�nia� z t�umu.Przy piwie przesiedzia� p�torej godziny. W ko�cu zobaczy� j�. By�a pi�kna,jednak�enie to zwr�ci�o uwag� Roberta. Co� innego przyci�ga�o jego uwag�. Co�, czego niezauwa�y�by �aden zwyk�y cz�owiek. Tylko on swoimi wampirzymi zmys�ami m�g� towyczu�. Ona by�a wampirem tak samo jak on!Ich spojrzenia spotka�y si�. Robert nie chc�c by� nachalnym wobec niej odwr�ci�wzrok. Ona tak�e go zauwa�y�a, lecz najpierw zacz�a si� wita� ze wszystkimiznajomymi(nieznajomymi zreszt� te�) w klubie. W ko�cu dotar�a i do niego.- Jeste� Robin? - spyta�a.- A ty? - odpar� Robert.- "Z�o"... To chyba z tob� rozmawia�am dzisiaj?Robert prze�kn�� piwo - przysz�o mu to z wielkim trudem.- Owszem.Zastanawia� si� czy ona wie, �e Robert jest wampirem, lecz zebra� my�lipowiedzia�a:-I czego si� spodziewa�e�?Nim odpowiedzia� w jego my�lach zebra�o si�: "Ona wie!"- No wi�c... - zacz�� Robert - Wygl�dasz lepiej ni� przypuszcza�em.Odpowiedzia�a mu u�miechem. Poczuli, �e ca�y lokal na nich patrzy.- Widz�, �e jeste� tutaj dosy� znana. - powiedzia� Robert.- Tak to jest, gdy si� odwiedza spotkania internaut�w raz na tydzie�.Robert odpowiedzia� jej jednoznacznym u�miechem. Zrozumia�a, �e Robert te� wiekim ona jest. Odpowiedzia�a mu u�miechem, po czym rzek�a:- Baw si� dobrze. Id� pogada� ze znajomymi.No to ca�y plan poszed� si� jeba�! - pomy�la� Robert.Dobrze wiedzia� - m�wi�y mu to jego wampirze zmys�y - �e wampir b�d�cy nag�odzie pozbawiany w�asnej krwi staje si� nieobliczalny. Nie wiedzia�, co tanieobliczalno��oznacza, ale nie mia� zamiaru tego do�wiadcza�. Szczeg�lnie od kogo�, kto wie,�e Robertjest wampirem.- Wiecz�r zapowiada si� nieciekawie. - pomy�la� Robert, a jego ch�� krwizaostrzy�asi� jeszcze bardziej.Sko�czy� piwo, kt�rego smak jeszcze bardziej umacnia� w nim ch�� wypicia krwi ibez �adnych po�egna� wyszed� z klubu. Postanowi� wr�ci� do domu, lecz jego ��dzakrwi niepozwala�a mu na to. W k�cie zobaczy� naprutego m�czyzn�. Podszed� do niego iwbi� swojek�y w szyj� nieszcz�nika.Smak jaki poczu� Robert wprawi� go w md�o�ci - ten facet mia� chyba wi�cejalkoholuni� krwi w swoich �y�ach - jednak�e g��d zosta� zaspokojony i Robert bez �adnychproblem�w m�g� uda� si� do swojego miejsca spoczynku.W domu u�o�y� si� do snu w swojej trumnie.- Nigdy wi�cej nie b�d� pi� krwi nawalonych w sztos ludzi! - pomy�la� - Czuj�si�jakbym wypi� jakie� szczochy. Nast�pnym razem wol� wypi� krew szczura...Ta my�l wywo�a�a na jego twarzy u�miech. B�d�c w dobrym humorze Robertprzymkn�� oczy i zasn��.Nast�pnego wieczora Robert wci�� my�la� o "Z�o":- Czemu ona mnie tak poci�ga? Czy ta "ch��" zdarza si� wszystkim wampirom?Robert postanowi� porozmawia� ze "Z�o" przez internet.- Czemu tak szybko znikn��e�? - zapyta�a "Z�o".- Nie wytrzyma�bym nast�pnych pi�ciu minut w tym lokalu... - odpar� Robert.Odpowied� "Z�a" m�wi�a sama za siebie: "�".- Ona wie! - pomy�la� Robert - Ona musi wiedzie�! Nie chce tylko si� ujawnia� "wsieci".Tydzie� min�� jak z bicza trzasn��. Robert nie zauwa�a� nawet, kiedy spija� krewzeswoich ofiar. Wszystko przy�mi�a ch�� poznania "Z�a" bli�ej.- Ja j� kocham! - pomy�la� Robert. - Ja, kt�ry nie potrafi kocha� kocham kogo�,ktotak�e nie potrafi kocha�! - nasta�a chwila, kt�rej cisza dobi�a samego Roberta.- Kurwa, ale to�ycie jest popierdolone... �ycie... Je�li co nocne polowanie na ofiar� w celunapicia si� krwimo�na nazwa� �yciem... Nie wa�ne.Min�� tydzie� od kiedy Robert pozna� "Z�o", lecz nie m�g� cho�by na chwilk�przesta�o niej my�le�.Znowu szed� do "Happy Seven". Wiedzia�, �e "Z�o" wcze�niej czy p�niej pojawisi�w klubie. Znowu siedzia� przy piwie.- Je�li si� nie pojawi, to chyba zaraz puszcz� pawia... - to piwo smakowa�o mujeszczegorzej ni� tydzie� temu.W ko�cu zjawi�a si�... Nie mog�o by� przecie� inaczej. Czuj�c, �e nie ma innegosposobu Robert dosiad� si� do stolika, przy kt�rym siedzia�a "Z�o". Przezpi�tna�cie minut nieodzywa� si� ani s�owem, tylko patrzy� jak "Z�o" rozmawia z jakim� kolesiem.- Mo�e p�jdziemy co� zje�� do McDonalds'a - spyta�a "Z�o".Robert wyczu� tu podst�p, ale dalej nic nie m�wi�.- Robin... - powiedzia�a "Z�o" - mo�e p�jdziesz z nami?Nami oznacza�o "Z�o" i "jakiego� kolesia", kt�rego Robert pierwszy raz na oczywidzia� i pierwszy raz o nim s�ysza�. No c�... "Z�o", Robert (alias Robin) i"jaki� kole�"znale�li si� w McDonalds'ie.Robert nie zam�wi� nic... "Z�o" zam�wi�a frytki (w ko�cu trzeba zachowywa�jakie�pozory), a "kole�" (Robert ju� wiele razy s�ysza� jego pseudonim, ale co� niem�g� gospami�ta�) zam�wi� sobie piwo."Z�o" zacz�a flirtowa� z "kolesiem". Robert wiedzia�, �e "Z�o" robi to dlapewnejkorzy�ci, o kt�rej wiedzieli tylko "Z�o" i Robert... Nagrod� mia�a by� krew tego�miertelnika,kt�ry niczego si� nie spodziewa�.Robert zacz�� odczuwa� wyra�n� ��dz� krwi. Nie interesowa�o go nic, co gootacza�o... Pragn�� krwi, tylko to si� liczy�o. Rozbudzi� si�, gdy us�ysza�s�owa:- Kate, kocham ci�!Niestety tak zwany "kole�" nie zdo�a� wypowiedzie� nic wi�cej, gdy� "Z�o" wbi�aswoje z�by w jego kark.- Kate! Kate! Co za pi�kne imi�... - my�la� Robert.Jeszcze par� sekund i Robert rzuci�by si� na pierwsz� lepsz� posta� ("Z�o" tak�eby si�do nich zalicza�a), aby upi� troch� krwi."Z�o" widzia�a co si� dzieje i przysun�a zakrwawion� szyj� "kolesia" pod ustaRoberta. Robert czuj�c zapach krwi zacz�� �apczywie pi� krew.Nie pami�ta� jak i kiedy znalaz� si� w domu, w swojej trumnie. Przypomnia�y musi�s�owa: "Kate, kocham ci�!". Roz�mieszy�o go to troch�, przymkn�� oczy i stara�si� zasn��.Jednak ca�y czas mu si� przypomina�o: "Kate, kocham ci�!"Tu� przed za�ni�ciem przypomnia�a mu si� tak�e inna my�l, kt�ra prze�ladowa�a gotu� przed ze spotkaniem ze "Z�o": "Ja j� kocham! Ja, kt�ry nie potrafi kocha�kocham kogo�,kto tak�e nie potrafi kocha�!"W ci�gu kilku nast�pnych wieczor�w Robert stara� si� zasta� "Z�o" na sieci, alealbonie m�g� jej zasta�, albo ona nie odpowiada�a na jego pr�by nawi�zania kontaktu.Zastanawia� si�, czy jest jaki� sens w tym co robi. Jaki jest pow�d oboj�tno�ci"Z�a".Zreszt� nie mi�o�� si� liczy gdy jeste� wampirem, tylko ch�� przetrwania.To wszystko doprowadzi�o do tego, �e Robert - z nerw�w - wszystkie swoje ofiaryzostawia� na wp� �ywe - na granicy �mierci.Przysz�a kolejna �roda... Kolejny wypad do "Happy Seven" i kolejne siedzenieprzypiwie i czekanie na "Z�o".To wypijanie ostatnich (no prawie ostatnich) kropli krwi ze swoich ofiar mia�opewienplus. Robert nie odczuwa� na tyle g�odu, aby rzuca� si� na pierwsz� lepsz�osob�. Wiedzia�jednak, �e skoro "Z�a" nie ma do tej pory w klubie, to sam b�dzie musia� znale��sobie ofiar�na wiecz�r.Los sprawi�, �e nie musia� jednak tego robi�. Oko�o 23:30 podszed� do jegostolikajaki� kole� i zapyta�:- Ty te� jeste� z internetu?Robert skin�� na "tak".- To przy si�d� si� do nas.Robert przysiad� si� do grupy trzech os�b. Kole� kontynuowa�:- No wi�c... To jest moja dziewczyna "Dzika" (seksowna brunetka z du�ym"temperamentem"), a to jest "Ines"... (nie wiele ust�puj�ca "Dzikiej")- Kole�anka z osiedla. - wtr�ci�a "Dzika".- A ja jestem "Rdzawy". (Ten pseudonim bardzo do niego pasowa�, bo tak rudychw�os�w Robert jeszcze nie widzia�.)- Robin. - powiedzia� Robert i poda� wszystkim po kolei r�k�.Robert wiedzia� ju�, �e dzisiaj to "Ines" dostanie zaszczyt�w udost�pnieniaswojejkrwi."Rdzawy" i "Dzika" najwyra�niej mieli ju� plany na noc, gdy� o 24:05 po�egnalisi� zRobertem i "Ines" i udali si� do domu. Robert i "Ines" zostali sami przystoliku.- Masz na imi� Robert? - spyta�a "Ines".- Tak. To nie by�o trudne do zgadni�cia, nie?"Ines" u�miechn�a si�.- Robert to pi�kne imi�. - powiedzia�a.- A ty, jak masz na imi�? - spyta� Robert.- Agnes.- Te� pi�knie, (czego to facet nie powie, �eby dopi�� swego)Nast�pn� godzin� sp�dzili na rozmowie, to znaczy Agnes m�wi�a, a Robertpodziwia�jej... urod�, co pewien czas przytakuj�c.Agnes uwa�a�a, �e Robert patrz�c na ni� my�li tylko o jednym - tym o czym my�l�normalni faceci. Robert jednak n... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl