Rosnau Wendy - Długie upalne lato, CZYTADEŁKA, mix ROMANSE 300 stron ów

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wendy RosnauD�ugie Upalne LatoAngola, wi�zienie stanowe Propozycja zwolnienia warunkowego by�a podejrzana. Gdyby jednak Johnny na ni� przysta�, ju� za godzin� m�g�by odetchn�� �wie�ym powietrzem. Gdyby nie dziwaczne warunki zwolnienia, ani przez chwil� nie zastanawia�by si� nad mo�liwo�ci� opuszczenia p� roku wcze�niej wi�zienia o zaostrzonym rygorze. � Wy�a�, Bernard � warkn�� stra�nik. � Masz i�� do naczelnika. Johnny podni�s� si� z pryczy i powolnym krokiem opu�ci� cel�. Chwil� p�niej stan�� przed Pete'em Laskym, siedz�cym za biurkiem. � No to co, Bernard, chcesz si� dzisiaj st�d zmy�? � bezbarwnym g�osem zapyta� naczelnik wi�zienia. � Mam szans� na intratn� pa�stwow� robot�? � Chcia�by�, co? � Pete Lasky obdarzy� wi�nia krzywym u�miechem. � Nic z tego, Bernard. Ciebie mo�e uratowa� tylko spok�j. Oducz si� dawa� ludziomw z�by. Gada�em przez telefon z szeryfem Tuckerem z twojej mie�ciny � ci�gn�� naczelnik. � Facet chyba nie jest uszcz�liwiony, �e wychodzisz przed terminem. Podobno jeste� tam potrzebny jak dziura w mo�cie. � Pete Lasky wr�czy� wi�niowi decyzj� o zwolnieniu warunkowym. � Nie wolno ci zbli�a� si� do faceta, kt�rego chcia�e� u�mierci�. Ka�de twoje przewinienie spowoduje natychmiastowy powr�t za kratki. Nie wolno ci nosi� broni. Je�li pogwa�cisz cho� jeden z wypisanych w tym dokumencie warunk�w, zarobisz na dodatkowe sze�� miesi�cy odsiadki. Wi�c jak? Johnny wepchn�� r�ce do tylnych kieszeni d�ins�w i zacisn�� pi�ci. Z mrok�w niepami�ci przed jego oczami wynurzy� si� obraz zalewiska o wschodzie s�o�ca i posta� ojca, kt�ry uczy� go tam w�dkowania. Je�li by�by na zwolnieniu warunkowym, to ju� przez najbli�sze cztery miesi�ce w�a�nie ten widok m�g�by budzi� go ka�dego ranka. Zna� zalewisko z dzieci�stwa. Wiedzia�, gdzie s� najlepsze miejsca do w�dkowania, gdzie maj� gniazda czaple i gdzie ko�cz� si� na moczarach wszystkie ukryte przesmyki. Wiedzia� tak�e, jakie poruszenie wywo�a w mie�cie jego powr�t. � No i jak? � Zgoda � mrukn�� Johnny, spogl�daj�c w okno. Niebo by�o b��kitne i tak idealnie czyste, �e by� mo�e to w�a�nie jego widok przes�dzi� o ostatecznej decyzji. � Cztery miesi�ce pracy w Oakhaven, posiad�o�ci Mae Chapman, na pewno mnie nie zabije, czego nie mog� powiedzie� o nast�pnym p� roku sp�dzonym tutaj. Godzin� p�niej przeszed� przez bram� wi�zieniai znalaz� si� w przedsionku piek�a. Tak jego matka zwyk�a nazywa� luizja�ski sierpie�. Min�a dopiero dziesi�ta, a ju� powietrze by�o gor�ce i parne. Johnny ruszy� szos� w stron� Tunica. Przeszed�szy oko�o dw�ch kilometr�w, �ci�gn�� bawe�nian� koszulk� i przewi�za� si� ni� w pasie. Opu�ciwszy Common przed pi�tnastu laty, nigdy nie zamierza� tam wraca�. Jego rodzice nie �yli i nie mia� �adnych krewnych. Ale po otrzymaniu dziwacznego listu, w kt�rym oferowano mu du�e pieni�dze za nale��c� do niego ziemi�, ciekawo�� wzi�a g�r� nad zdrowym rozs�dkiem i pojecha� do Common, aby dowiedzie� si�, o co chodzi. Jego ziemia? Co prawda ojciec mia� niegdy� w Common w�asne gospodarstwo, ale poniewa� od lat nie p�aci� podatku gruntowego, dom i ziemia powinny ju� dawno przej�� w inne r�ce. Tydzie� po przyje�dzie do miasta Johnny poszed� do ratusza, gdzie us�ysza�, �e nadal jest w�a�cicielem ojcowskiego domostwa. Dlaczego? Nie potrafi� odpowiedzie� na to pytanie. Prawd� powiedziawszy, w Common mieszka�y tylko dwie �yczliwe mu osoby. Stary Virgil Diehl mo�e i chcia�by mu pom�c, ale przecie� nie dysponowa� �adnymi wolnymi �rodkami. Drug� osob� by�a Mae Chapman, w�a�cicielka Oakhaven. Ale dlaczego mia�aby mu pomaga�? Johnny opu�ci� ratusz z postanowieniem udania si� natychmiast do starszej pani i wyja�nienia sprawy. Jednak tego dnia panowa� tak niezno�ny upa�, �e po drodzewst�pi� do Peppera na kufelek zimnego piwa. Gdy tylko otworzy� drzwi baru, uprzytomni� sobie, �e pope�nia b��d. Zobaczy� bowiem przed sob� zaciek�ego wroga jeszcze ze szczeni�cych lat. Nie zamierza� zabi� Farrela Craiga, o co go potem oskar�ano. To prawda, wyci�gn�� n�, ale tylko dlatego, �e przeciwnik zamierzy� si� na niego butelk� z od�aman� szyjk�. W oczach Clifftona Tuckera, kt�ry niezw�ocznie pojawi� si� w barze, wygl�da�o to �le i Johnny nie m�g� temu zaprzeczy�. Dzia�a� w obronie w�asnej, ale miejscowy szeryf mia� na ten temat odmienne zdanie. Tak wi�c Johnny zosta� aresztowany i skazany na rok pobytu w wi�zieniu o zaostrzonym rygorze. I tu w�a�nie przebywa�, gdy p� roku p�niej zaproponowano mu wcze�niejsze zwolnienie pod warunkiem odpracowania czterech letnich miesi�cy w rodzinnym mie�cie. Zrobi to, a potem sprzeda odziedziczone gospodarstwo i wyjedzie na zawsze. O zachodzie s�o�ca dojecha� autobusem do Common. Wysiad� w centrum. Mia� przed sob� miasto, w kt�rym sp�dzi� pierwsze pi�tna�cie lat �ycia. Gdyby babcia wiedzia�a, z kim ma mie� do czynienia, nigdy w �yciu nie zgodzi�aby si� zatrudni� takiego kryminalisty. Zdegustowana Nicole cisn�a pismo na biurko. Wy��czy�a stary, stoj�cy obok telefonu wentylator, wzi�a do r�ki s�uchawk� i wystuka�a numer motelu. Po trzecim dzwonku odezwa� si� Virgil Diehl i oznajmi� z miejsca:� Mamy wolne pokoje i czarn� kaw�.� Dzie� dobry, panie Diehl. M�wi Nicole Chapman. � A, ma�a Nicki! S�ysza�em, �e wr�ci�a� do nas z du�ego miasta. Za�o�� si�, �e Mae szaleje z rado�ci. Ja te�, ma petite. Jeste� naj�adniejsz� dziewczyn� w naszej parafii. � Merci, panie Diehl. Mi�o, �e pan tak m�wi. � Cz�owiek prowadz�cy interesy musi by� grzeczny. � Virgil za�mia� si�. � Ale tobie, ma petite, nie jest potrzebny pok�j w motelu, wi�c po co dzwonisz? � Zamilk� na chwil�. � Zdaje si�, �e wiem. Wiedzia�, oczywi�cie. Wiadomo�� o powrocie Johnny'ego Bernarda do Common i jego zatrudnieniu w Oakhaven zd��y�a ju� obiec supermarket, piekarni�, drogeri� na rogu i oba bary. � Wiem od szeryfa Tuckera, �e w motelu zatrzyma� si� pan Bernard � powiedzia�a Nicole. � Wynaj�� pok�j? � Chodzi ci o Johnny'ego? Tak, jest tutaj. O, w�a�nie stan�� w drzwiach. � Czy mog� z nim porozmawia�? � Mo�esz, oczywi�cie, ma petite. Czekaj�c przy telefonie, Nicole w��czy�a ponownie wentylator. Urodzona w Kalifornii, by�a przyzwyczajona do upalnej pogody, ale �ar lej�cy si� z nieba w Luizjanie i du�a wilgotno�� powietrza by�y dla niej nie do zniesienia. Przez ca�e dwadzie�cia pi�� lat dotychczasowego �ycia nigdy nie by�a tak spocona jak teraz. Jeszcze raz rzuci�a okiem na le��ce na biurku pismo, kt�re godzin� temu dostarczy� do Oakhaven szeryf Tucker. Nie musia�a czyta� s�owa po s�owie. Wystarczy�a jej jedynie informacja, �e niejaki Jonathan Bernardzostaje zwolniony warunkowo z wi�zienia zar�wno dlatego, �e chce zatrudni� go u siebie Mae Chapman, jak i ze wzgl�du na jego dobre sprawowanie. Dobre sprawowanie. Nicole prychn�a z dezaprobat�, spogl�daj�c na d�ug� list� wykrocze�, kt�rych ten cz�owiek dopu�ci� si� przez trzydzie�ci lat. Najwcze�niejsze przewinienia pope�ni� jeszcze jako ma�olat, lecz potem przez ca�e siedem lat zachowywa� si� nienagannie, co wygl�da�o na to, �e wszed� na dobr� drog�. Kiedy jednak Nicole zwr�ci�a szeryfowi Tuckerowi uwag� na ten fakt, w odpowiedzi us�ysza�a, �e ten miejscowy zabijaka, zaka�a Common, nie wie, co to dobra droga. To prawda, w Oakhaven potrzebowali jakiego� solidnego rzemie�lnika, kt�ry jeszcze tego lata jakim� cudem wyremontowa�by rozpadaj�cy si� dom. Ale w �adnym razie nie wolno im by�o zatrudni� Jonathana Bernarda. Nicole musia�a wi�c interweniowa�. W s�uchawce odezwa� si� nagle m�ski g�os: � To ja. Jestem ju� zaj�ty, nie wezm� tej roboty. Kiepskie maniery tego cz�owieka m�wi�y o nim wiele. Ale g��boki g�os z po�udniowym akcentem, przeci�gaj�cy sylaby, robi� wra�enie. Nicole na chwil� straci�a w�tek. Z trudem wzi�a si� w gar��. � Czy ,,ja'' oznacza Jonathan Bernard? � spyta�a cierpkim tonem. � Aha. Ludzie m�wi� mi Johnny. Czym handlujesz, ch�rie? Sprzedam ci zaraz bilet autobusowy w jedn� stron�, mia�a ochot� odpowiedzie� Nicole. � Niczym nie handluj�, panie Bernard. Dzwoni�z Oakhaven w sprawie pa�skiego zatrudnienia. Jest ju� nieaktualne. Na drugim ko�cu linii zapanowa�o milczenie. � Panie Bernard...? � Chc� porozmawia� ze starsz� pani�. Zaskoczy� Nicole. � Ja... ona drzemie w ogrodzie. � By�a to zreszt� prawda. � Prosi�a pani� o powiadomienie mnie, �e zmieni�a zdanie? Nicole mia�a nadziej� rozwi�za� spraw� bez w��czania do niej siedemdziesi�ciosze�cioletniej babki. � To wcale nie jest... � Ta robota jest warunkiem mojego przedterminowego zwolnienia � wyja�ni� Bernard. � Starsza pani podpisa�a o�wiadczenie, �e zatrudni mnie w pe�nym wymiarze godzin na ca�e lato. To zosta�o ju� postanowione. Ten cz�owiek mija� si� z prawd�. Babcia by�a zbyt m�dra na to, by podpisywa� cokolwiek bez porady prawnika. � Wiem, co m�wi�, ch�rie. Klamka zapad�a. Klamka zapad�a. Nicole wydawa�o si�, �e w g�osie Bernarda przebija weso�o��. Wy��czy�a wentylator i zacz�a szybko przerzuca� papiery, kt�re zostawi� szeryf. Znalaz�a odpis formalnego o�wiadczenia, z podpisem babki. A niech to licho! � Jest pani tam jeszcze? � S�dz�, �e nast�pi�o nieporozumienie. � Nicole sili�a si� na spok�j. � Czy�bym mia� zaraz us�ysze� przez telefon gor�ce przeprosiny?Naje�y�a si�. Zamilk�a, z trudem powstrzymuj�c si�od ci�tej odpowiedzi. � Chyba si� nie doczekam � stwierdzi� Bernard. � A wi�c przenosz� si� na przysta�. Zjawi� si� tam gdzie� oko�o czwartej. Dla Nicole by�a to wiadomo�� alarmuj�ca. � Zamierza pan wprowadzi� si� do domku na przystani? � Niemal zad�awi�a si� w�asnymi s�owami. � Nie s�dz�, �eby to by�o mo�liwe! Ja... Nie by�a w stanie ani wymy�li� nic wi�cej, ani cokolwiek powiedzie�, zreszt� Jonathan Bernard zd��y� ju� od�o�y� s�uchawk�.Ogr�d babci Mae Chapman by� przepi�kny. Zas�ugiwa� na najwi�ksze uznanie. Nicole znalaz�a babk� �pi�c� na w�zku pod stuletnim d�bem. Ukl�k�a obok na trawie i spyta�a szeptem: � Zamierzasz przespa� ca�e popo�udnie? Starsza pani zamruga�a oczami, tak b��kitnymi jak oczy wnuczki. � O, wreszcie wynurzy�a� si� z domu � oznajmi�a zdumiewaj�co mocnym g�osem, kontrastuj�cym z drobn� postaci�. � Prawie wcale nie wysuwasz nosa na dw�... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl