Rozstaje zmierzchu, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Robert JordanRozstaje zmierzchuCrossroads Of TwilightPrzełożyła Ewa WojtczakWydanie oryginalne: 2002Wydanie polskie: 2004A w dniach, kiedy ruszy Gon Czarnego i kiedy prawica się zachwieje, lewica za zbłšdzi, zdarzy się, że ludzkoć przyjdzie na Rozstaje Zmierzchu i wszystko, co jest, wszystko, co było i wszystko, co będzie, zrównoważy się na czubku miecza. I zerwš się wtedy wichry Cienia.z Proroctw Smoka;tłumaczenie dokonane prawdopodobnieprzez Jaina Charina (znanego jako Jain Farstrider),wkrótce przed jego zniknięciemDla Harriet.Kiedy, teraz i zawszePrologBłyski wzoruRodel Ituralde nienawidził czekania, chociaż dobrze wiedział, że czekanie stanowi nieodłšcznš częć żołnierskiej profesji. Każdy żołnierz czeka na następnš bitwę, na ruch wroga, na jego pomyłkę. Ituralde obserwował zimowy las, pozostajšc równie nieruchomy jak drzewa, którym się przypatrywał. Słońce znajdowało się w połowie swej wspinaczki i nie dawało na razie żadnego ciepła. Z ust mężczyzny wydobywał się oddech w postaci białej pary, pokrywajšc szronem starannie przycięte wšsy żołnierza i czarne futro przy kapturze. Ituralde cieszył się, że jego hełm wisi na łęku siodła. Wystarczy, że pancerz nie chronił go przed zimnem, wręcz przeciwnie przesyłał je głębiej, ku płaszczowi oraz kilku warstwom wełny, jedwabiu i lnu. Nawet siodło Strzałki wydawało się zimne, jakby białego wałacha utoczono z zamrożonego mleka. Hełm na głowie chyba zmroziłby Rodelowi mózg.Zima przyszła do Arad Doman tego roku póno, bardzo póno, za to z całš mocš. Wprost z goršcego lata, nienaturalnie długo przecišgajšcego się w jesień, w niecały miesišc przeskoczyli w samo serce zimy. Licie, które przetrwały suszę niezwykłego lata, zamarzły, zanim zdšżyły zmienić kolor i błyszczały teraz w porannym słońcu niczym dziwne, pokryte lodem szmaragdy. Konie otaczajšcych Ituraldea dwudziestu kilku zbrojnych od czasu do czasu dreptały w wysokim po kolana niegu. Żołnierze przejechali już spory dystans, a zanim dzień skończy się na dobre czy na złe, czekała ich jeszcze daleka droga. Na północy kłębiły się ciemne chmury. Ituralde i bez Mšdrej wiedział, że przed zmrokiem temperatura znacznie spadnie. Do tej pory musieli znaleć sobie schronienie.Ta zima nie jest tak ostra jak przedostatnia, prawda, mój panie? spytał Jaalam. Wysoki młody oficer jakim sposobem potrafił czytać Ituraldeowi w mylach. Zawsze przemawiał cichym, lecz wyranym i przez to dobrze słyszalnym głosem. Mimo to przypuszczam, iż niektórym marzy się teraz wino grzane z korzeniami. Oczywicie, nie ma na to szans. Musimy zachować wstrzemięliwoć. Sšdzę jednak, że wszyscy mogš się napić herbaty. Zimnej herbaty, ma się rozumieć. A gdyby mieli kilka brzozowych witek, mogliby się obnażyć i zakosztować nieżnej kšpieli.Lepiej niech na razie pozostanš w ubraniach odparł sucho Rodel Ituralde. Ale przy odrobinie szczęcia może rzeczywicie dostanš dzi wieczorem trochę zimnej herbaty. Stwierdzenie wywołało chichot tego i owego. Spokojny, niegłony chichot. Ituralde wybrał tych ludzi starannie, wiedzieli zatem, cóż znaczy hałas w nieodpowiednim momencie.Sam chętnie by przyjšł parujšcy kubek przyprawionego korzeniami wina lub chociaż herbaty. Od dawna jednak nikt nie przywoził do Arad Doman herbaty. Minęło sporo czasu, odkšd zagraniczni kupcy przestali się zapuszczać za granicę z Saldaeš. A kiedy nowiny z zewnętrznego wiata docierały do tego kraju, okazywały się już niewieże niczym chleb sprzed miesišca, o ile kiedykolwiek w ogóle były czym więcej niż tylko pogłoskš. Fakt ten nie miał zresztš zbytniego znaczenia. Jeżeli Białš Wieżę naprawdę podzielono albo jeżeli mężczyzn z umiejętnociš przenoszenia Mocy w istocie wezwano do Caemlyn... cóż, wiat będzie się musiał obejć bez Rodela Ituraldea, aż Arad Doman stanie się znów całociš. Na razie jego kraj mu wystarczał.Ituralde jeszcze raz przejrzał rozkazy, które wysyłał. Najszybsi jedcy, jakich miał, poniosš je do każdego szlachcica lojalnego wobec Króla. Choć poróżniły ich odwieczne wanie i stare wojny, nadal sporo ich łšczyło. Na otrzymane od Wilka rozkazy wszyscy zbiorš swoje armie i wyruszš; przynajmniej póki Ituralde cieszył się królewskš łaskš. Nawet ukryjš się w górach, czekajšc na jego rozkazy. Och, na pewno wielu się zirytuje, a niektórzy wręcz przeklnš jego imię, będš jednak posłuszni. Wiedzieli, że Wilk wygrywa bitwy. Co więcej, wiedzieli, że wygrywa wojny. Gdy sšdzili, że ich nie słyszy, nazywali go wprawdzie Małym Wilkiem, jego jednak nie obchodziło, co mylš na temat jego postury w każdym razie nie bardzo się tym przejmował byleby tylko jechali, dokšd im kazał i kiedy im kazał.Niedługo ruszš do galopu i pojadš zastawić pułapkę, która na uruchomienie poczeka jeszcze dobrych parę miesięcy. Podejmował spore ryzyko. Skomplikowane projekty mogły się nie udać z mnóstwa powodów, a ten plan składał się z wielu warstw. Jeli Ituralde nie zdoła dostarczyć przynęty, co może zniweczyć plan, zanim na dobre zacznie działać. Albo jeżeli kto zignoruje jego polecenie unikania królewskich kurierów. Wszyscy wszakże znali jego racje i nawet najbardziej uparci je podzielali, chociaż niewielu decydowało się mówić o nich na głos. On sam od otrzymania ostatniego rozkazu Alsalama kręcił się jak w ukropie. Złożony papier tkwił teraz w jego rękawie, ukryty pod jasnš koronkš przykrywajšcš żelaznš częć rękawicy. Mieli ostatniš szansę, ostatniš, bardzo małš szansę uratować Arad Doman. Może nawet zdołajš ocalić Alsalama przed nim samym, zanim Rada Kupców zdecyduje się posadzić na tronie innego kandydata. Alsalam przez dwadziecia lat był dobrym władcš. Oby wiatłoć pozwoliła przedłużyć jego doskonałe rzšdy.Na odgłos głonego trzasku gdzie na południu ręka Ituraldea natychmiast opadła na rękojeć miecza. Słychać było ciche skrzypienie skóry i metalu, gdyż inni także chwycili za broń. Poza tym panowała cisza. Las był równie martwy jak zamarznięty grobowiec. To tylko jaka gałš złamała się gdzie pod ciężarem niegu. Po chwili Ituralde pozwolił sobie na odprężenie tak samo się odprężył, gdy usłyszał nowiny o pojawieniu się Smoka Odrodzonego na niebie w Palme. Być może ten mężczyzna naprawdę był Smokiem Odrodzonym, może naprawdę ukazał się na niebie, jednak niezależnie od prawdziwoci opowieci, rozpaliły one Arad Doman.Ituralde miał pewnoć, że potrafiłby ugasić ten ogień, jeliby mu dano wolnš rękę. I nie były to czcze przechwałki. Znał swojš wartoć i wiedział, czego potrafi dokonać w bitwie, kampanii czy całej wojnie. Jednak odkšd Rada zdecydowała, iż bezpieczniej będzie wywieć Króla z Bandar Eban, Alsalam najwyraniej wbił sobie do głowy, że jest wcieleniem Artura Jastrzębie Skrzydło. Od tego dnia jego podpis i pieczęć pojawiły się na dziesištkach bitewnych rozkazów płynšcych z miejsca, w którym Rada go ukryła. Członkowie Rady nie chcieli zdradzić kryjówki nikomu, nawet samemu Ituraldeowi. Każda kobieta z Rady, z którš rozmawiał, reagowała obojętnie i odpowiadała wymijajšco na byle wzmiankę dotyczšcš Króla. Rodel niemal uwierzył, że rzeczywicie nie znajš miejsca pobytu Alsalama. Tyle że myl ta była oczywicie mieszna. Rada ani na moment nie spuszczała z Króla oka. Ituralde zawsze uważał, że kupieckie Domy za bardzo się we wszystko mieszajš, tym razem jednak brakowało mu ich wcibstwa. Ich milczenie pozostawało tajemnicš, ponieważ żaden król, który niszczy handel, nie przetrwa zbyt długo na tronie.Ituralde dotrzymywał złożonych przysišg, a poza tym Alsalam był jego przyjacielem, chociaż wysłane przez niego rozkazy mogły wywołać jedynie chaos. Niestety, nie można ich było zignorować, gdyż Alsalam był Królem. Polecił Rodelowi jak najszybciej pomaszerować na północ przeciw jakiemu wielkiemu skupisku Wyznawców Smoka, o którym dowiedział się przypuszczalnie od tajnych szpiegów, a póniej dokładnie dziesięć dni póniej choć nie dostrzegli do tamtej pory ani jednego Wyznawcy Smoka, wysłał Rodelowi kolejny rozkaz, zgodnie z którym Wilk miał wyruszyć jak najprędzej na południe przeciw następnemu zgromadzeniu wrogów, które również nigdy się nie zmaterializowało. A Ituralde zamiast pustoszyć ziemię, którš jego zdaniem Wyznawcy Smoka już opucili i maszerować tam, gdzie podobno obozowali powinien skoncentrować wszystkie siły do obrony Bandar Eban przed atakami z trzech stron, gdyż mogły one zmieć miasto z powierzchni ziemi. Co gorsza, rozkazy Alsalama często docierały bezporednio do potężnych panów wielkich rodów. Ludzie ci mieli podšżyć za Ituraldeem, a Król wysyłał Machira w jednym kierunku, Teacala w drugim, Rahmana za w jeszcze innym. Czterokrotnie dochodziło do przypadkowych potyczek, kiedy armie wpadały na siebie w nocy, ruszajšc na wyrane polecenie Alsalama i spodziewajšc się przed sobš wroga. A przez cały ten czas rosły szeregi Wyznawców Smoka, a także ich pewnoć siebie. Ituralde odniósł kilka triumfów (w Solanje i Maseen, nad Jeziorem Somal i w Kandelmarze), a Lordowie Kataru nauczyli się nie sprzedawać wytworów swoich kopalni i kuni wrogom Arad Doman, Alsalam jednakże swymi sprzecznymi poleceniami stale zaprzepaszczał jego wysiłki.Ostatni rozkaz wydawał się wszakże odmienny. Najpierw jaki Szary Człowiek zabił Lady Tuvę, próbujšc nie dopucić, by pismo w ogóle dotarło do Ituraldea. Tajemnicš pozostawało, dlaczego Cień miałby się bać tego włanie rozkazu bardziej niż innych, tym niemniej również z tego powodu należało jak najszybciej wyruszać. Zanim Alsalam wyle do Ituraldea kolejne polecenie. Rozkaz ów otwierał też liczne możliwoci, może ostatnie. Wszystko co dobre pojawiało się tutaj i dzisiaj. Trzeba było wykorzystać nawet najmniejsze szanse na sukces.Przenikliwy krzyk sójki nieżnej zabrzmiał w oddali raz, potem drugi i trzeci. Ituralde ułożył dłoni... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl