Rozmyslajcie nad mowa, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JANUSZ MIODEKROZMY�LAJCIE NAD MOW�!1Pr�szy�s\<'\ i S-ka i:-1 i Warszawa 1998Copyright � Jan Miodek 1998Opracowanie graficzne: Andrzej �ubniewskiOpracowanie merytoryczne: Janina Rogalska-Ko�bielRedaktor techniczny: Barbara W�jcik�amanie: Gra�yna JaneckaKorekta: 1" /Teresa Pajdzi�ska ^ ^ ?ISBN 83-7180-88^2 /Wydawca:Pr�szy�ski i S-ka SA ul. Gara�owa 7 02-651 Warszawa\Druk i oprawa:Wojskowa Drukarnia w �odzi��d�, ul. Gda�ska 130Tak, s�owo jest w cz�owieku... Akordem atomu Nieustannie cz�ek m�wi!.. .jak milczy?to komu:Nie duchowi, ni sobie, ni wewn�trznej pie�ni... - S�owo, ni�li narz�dziem, celem by�o wcze�niej!C. K. Norwid,, �., \i' 'Regu�y i mechanizmyWiele os�b twierdzi, �e dydaktyczna warto�� mych telewizyjnych program�w by�aby wi�ksza, gdybym ogranicza� si� w nich do jednoznacznego wskazywania, kt�ra forma j�zykowa jest zgodna z oficjaln� norm�, a kt�ra jest b��dem. Obudowuj�c te ustalenia kilkunastominutowym wywodem, os�abia pan wyrazisto�� regu� poprawno�ciowych - s�dz� niekt�rzy moi rozm�wcy.Odpowiadam niezmiennie, �e suche informacje o poprawno�ci i niepoprawno�ci poszczeg�lnych form podaje s�ownik. Mo�na w nim przeczyta� na przyk�ad, �e biernik liczby pojedynczej zaimka wskazuj�cego ta ma posta� t�, �e zgodne z norm� jest brzmienie sweter, a nie swetr, �e w dope�niaczu liczby mnogiej rzeczownika pomara�cza mo�na si� pos�u�y� b�d� form� pomara�cz, b�d� pomara�czy, �e w j�zyku potocznym nie razi po��czenie Maria Curie-Sk�odowska, cho� nazwisko Curie - jako odm�owskie - powinno by� umieszczone na drugim miejscu.W radiowym czy telewizyjnym programie o j�zyku, w gazetowej rubryce poprawno�ciowej powinni�my zawsze wskaza� mechanizm, kt�ry doprowadzi� do powstania danego dylematu gramatycznego. To odkrywanie jest szerzeniem wiedzy wyra�nej o j�zyku, uprawianiem j�zykoznawstwa og�lnego, opisuj�cego funkcjonowanie j�zyka, formu�uj�cego prawdy uniwersalne, czyli obowi�zuj�ce we wszystkich j�zykach �wiata.Biernikowy dylemat -widz� t� czyta dziewczyn�?- jest doskona�� ilustracj� prawdy o tym, �e formy najcz�ciej u�ywane zmieniaj� si� najwolniej. Gdyby frekwencja naszego zaimka by�a taka jak form moja, twoja, nasza, wasza, tamta, wszyscy u�ywaliby�my postaci t� i mia�aby ona na pewno status normy. Wszak wszyst-8kie zaimki rodzaju �e�skiego zamieni�y pierwotn� ko�c�wk� biernika -� (moje, twoje, nasze, wasze, tamte) na -� (moj�, twoj�, nasz�, wasz�, tamt�). Dokona� si� ten proces pod wp�ywem deklinacji przymiotnikowej, kt�ra zawsze w bierniku mia�a ko�c�wk� -� (widz� mi��, �adn�, weso��, zgrabn� dziewczyn�). Od tego momentu w dziejach naszego j�zyka Polak widzi swoj� mi�� dziewczyn� (a nie, jak jeszcze dwie�cie lat temu, swoje mi�� dziewczyn�) i jest to sytuacja korzystniejsza, bo dwa wyrazy pe�ni�ce identyczn� funkcj� sk�adniow� (okre�le� rzeczownika) maj� tak� sam� ko�c�wk� -�-Skoro to takie wygodne, czemu zaimek ta uparcie si� trzyma starej postaci t�, obowi�zuj�cej w tekstach oficjalnych? Odpowiedzieli�my ju� na to: bo jest form� bardzo cz�sto u�ywan� (wskazywanie to w og�le jedna z najcz�stszych czynno�ci �yciowych).A czemu tak wielu rodak�w pos�uguje si� mianownikiem swetr, a nie zgodnym z norm� brzmieniem sweter? Na pewno jest to tak�e ucieczka przed gwarow� postaci� typu wiater: skoro w j�zyku literackim obowi�zuje wiatr, to pewnie i swetr jest lepszy - rozumuj� niekt�rzy.G��wnym sprawc� popularno�ci mianownikowego swetr jest jednak wewn�trznoj�zykowy mechanizm, ujednolicaj�cy postacie temat�w odmienianych przez przypadki wyraz�w. Poniewa� nasz rzeczownik ma w odmianie najcz�ciej posta� tematyczn� swetr-(swetr-a, swetr-owi, swetr-em), ludzie przenosz� j� do mianownika (z tego samego powodu pierwotne mianowniki ociec, szwiec, sjem zosta�y zamienione na ojciec, szewc, sejm; tematy fleksyjne ojc-, szewc-, sejm-, wyst�puj�ce w przypadkach zale�nych, przesz�y do mianownika, bo by�y cz�stsze ni� wyizolowane postacie pierwszego przypadka).Kiedy za� wskazuj� r�wnorz�dno�� form dope�niacza liczby mnogiej pomara�cz//pomara�czy, powinienem zwr�ci� uwag� na lepszo�� pierwszej postaci. Oto wszystkie j�zyki �wiata zmierzaj� do maksymalnego zr�nicowania poszczeg�lnych kategorii gramatycznych. Sprzyja ono jasno�ci, jednoznaczno�ci porozumiewania si�. Gdy powiem: nie zjad�em pomara�cz, wiadomo, �e nie zjad�em kilku owoc�w. Forma pomara�czy to r�wnie� dope�niacz liczby pojedynczej. Konstrukcja nie zjad�em pomara�czy nie przynosi zatemprzejrzystej tre�ciowo informacji, czy m�wi� o jednej pomara�czy, czy o kilku.A czemu tak popularna jest kolejno�� Curie-Sk�odowska - swoi�cie nielogiczna? Mo�na do tego po��czenia do��czy� i takie przyk�ady, jak Boy-�ele�ski, B�r-Komorowski czy Grot-Rowecki (tu te� w�a�ciwe nazwisko nie jest na miejscu pierwszym!). Wydaje si�, �e mamy w tych wypadkach do czynienia z mechanizmem, kt�ry na pocz�tku XX stulecia - na materiale z wielu j�zyk�w �wiata - odkry� niemiecki filolog Behaghel. Oto w sta�ych zbitkach wyrazowych zawsze na miejscu pierwszym stoi cz�on kr�tszy: �ad i porz�dek, lelum polelum, plus minus (po polsku - co znamienne - mniej wi�cej, a nie wi�cej mniej!), Pat i Patachon, czuj czuj czuwaj, hip hip hura, esy-floresy itp. Wi�c i naturalniej brzmi Curie-Sk�odowska, cho� Curie to nazwisko odm�owskie, kt�re powinno nast�powa� po panie�skim Sk�odowska (dodajmy, �e prawo Behaghla jest tu dodatkowo wspierane przez zwyczaj francuski; w wydawnictwach znad Se-kwany znajdziemy tylko zbitk� Curie-Sklodowska).Czyi odkrywanie tego typu uniwersalnych mechanizm�w nie jest bardziej fascynuj�ce ni� suche wskazanie normatywne: m�w tak, nie m�w tak?!Atrakcyjne innowacjeJeden z recenzent�w ksi��ki Ibisa (Andrzeja Wr�blewskiego) �Byki i byczki" (Wyb�r felieton�w i komentarze j�zykoznawcze Andrzeja Markowskiego) napisa� w �J�zyku Polskim":�Mo�na zauwa�y�, �e wyrazy i znaczenia nie odnotowane w s�ownikach s� �podejrzane" i raczej m�wi si� o nich �le, a jest nie do pomy�lenia, by Ibis zachwyci� si� jak�� innowacj�, �e urozmaica j�zyk, jak to si� zdarza na przyk�ad profesorowi Miodkowi".Przyznaj�, �e innowacje s� wed�ug mnie szczeg�ln� cenno�ci� w poczynaniach komunikacyjnych. Ujawnia si� w nich tw�rczy stosunek do tworzywa s�ownego, potwierdzaj�cy pe�n� znajomo�� j�zyka ojczystego, o czym cz�sto przypomina Noam Chomsky, najwybitniejszy lingwista ameryka�ski. Akceptuj� wi�c okazjonalne in-10nowacje funkcjonalnie uzasadnione, od�wie�aj�ce codzienne zachowania j�zykowe, s�u��ce dysautomatyzacji odbioru poszczeg�lnych tekst�w i ich destereotypizacji. Powiem wi�cej: �ywa, potoczna mowa musi by� �r�d�em pulsuj�cym innowacjami! To one bowiem s� warunkiem �ycia j�zyka. Nie zawsze to sobie jednak u�wiadamiaj� jego u�ytkownicy.Kiedy� jeden z mych znajomych, zdenerwowawszy si� na bezduszno�� pewnego urz�du, spontanicznie wykrzykn�� do pana za biurkiem: �Czy wy naprawd� musicie ten przepis traktowa� tak �e-�a�nie?!". Ju� nie pami�tam, jak ostatecznie za�atwiono spraw� mego kolegi. Wiem natomiast, bo o tym mi g��wnie chcia� wtedy powiedzie�, �e s�uchaj�cego urz�dnika prawdziwie zaintrygowa�a posta� �ela�nie, typowa tzw. formacja potencjalna, nie b�d�ca w powszechnym obiegu, zbudowana jednak absolutnie poprawnie na zasadzie analogii do takich par przymiotnikowo-przys��wkowych, jak brutalny - brutalnie, taktowny - taktownie, dziwny - dziwnie, godny - godnie, �adny - �adnie, pi�kny - pi�knie. Pos�u�enie si� ni� niew�tpliwie wzmocni�o ekspresj� wykrzyknienia mojego znajomego. I za to mu chwa�a!Tak samo oceniam przys��wek nocnie z jednej z wypowiedzi abpa J�zefa �yci�skiego: �Wsp�czesny homo McLuhanensis to osobnik, kt�ry sp�dza pi�� godzin dziennie (nocnie?) przed telewizorem". To tylko w zwyczaju j�zykowym nie utrwali�a si� ca�kowita symetria formalno-znaczeniowa mi�dzy parami dzienny - dziennie i nocny - nocnie, w codziennym obcowaniu bowiem ostatni� form� si� nie pos�ugujemy. Kto� jednak, kto umie j� przywo�a� w odpowiedniej sytuacji komunikacyjnej, potwierdza pe�n� znajomo�� mo�liwo�ci systemowych polszczyzny i ujawnia swe tw�rcze zdolno�ci j�zykowe, a tak�e - co tu ukrywa� - dowcip, polot, inteligencj�.Kiedy� jeden z mych koleg�w profesor�w spontanicznie wypowiedzia� zdanie: przejrza�em ju� ten kompu ter opis. Czyi �w kom-puteropis, stworzony na zasadzie analogii do maszynopisu, nie jest cywilizacyjnym znakiem czasu? Wszak coraz wi�cej ludzi �przesiada si�" od tradycyjnej maszyny do pisania do komputera. Przypomina mi si� w tym momencie �art frazeologiczny Krzysztofa M�tra-ka, kt�ry przed laty tradycyjnych koleg�w po pi�rze zamieni� w jednym ze swych b�yskotliwych artyku��w na koleg�w po d�ugopisie.Wtedy te� ow� frazeologiczn� zabaw� okre�li�em jako znak czas�w, w kt�rych pi�ro przegra�o z wszechw�adnie panuj�cym d�ugopisem.Aprobuj�co odebra�em r�wnie� zamian� sta�ego po��czenia na domiar z�ego na na domiar dobrego. To Pawe� G�owacki, zachwycony wyst�pem Milvy na V Festiwalu Unii Teatr�w Europy, w swej recenzji w �Tygodniku Powszechnym" zdecydowa� si� na zdanie: �Na domiar dobrego Milva nadaje tym gestom i ruchom doskona�o��" - z tak� w�a�nie okazjonaln� modyfikacj� znanego frazeologizmu.Ludzie pi�ra, ci, kt�rzy maj� �j�zyk gi�tki", ch�tnie operuj� tak�e nietypowymi formacjami przedrostkowymi, osi�gaj�c cenn� stylistycznie kondensacj� tre�ci i formy. Z nagromadzeniem tego typu s��w zetkn��em si� w artykule Andrzeja Drawicza o W�adimirze Mak-simowie. Czytam wi�c np.: �W powie�ci tej bezwzgl�dnie si� nad sob� wy zn�ca�". Trudno nie zauwa�y�, �e dzi�ki male�kiej cz�stce przedrostkowej wy- autor osi�gn�� maksymaln� ekspresj� s�owa, kt�ra zgubi�aby si� przy zastosowaniu tradycyjnej grupy wyrazowej bardzo si� zn�ca�. To wy- informuje r�wnie� o spe�nieniu si� owej czynno�ci: wy-zn�ca� si� - tak jak wypoci� si�, wyta�czy� si� czy wybawi�.�Kiedy� podk��cali�my si�" - pisze Drawicz w innym zdaniu. Podk��cali�my si�, czyli k��cili�my si�, ale nieostro, �agodnie (podk��cali�my si� ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl pingus1.htw.pl
JANUSZ MIODEKROZMY�LAJCIE NAD MOW�!1Pr�szy�s\<'\ i S-ka i:-1 i Warszawa 1998Copyright � Jan Miodek 1998Opracowanie graficzne: Andrzej �ubniewskiOpracowanie merytoryczne: Janina Rogalska-Ko�bielRedaktor techniczny: Barbara W�jcik�amanie: Gra�yna JaneckaKorekta: 1" /Teresa Pajdzi�ska ^ ^ ?ISBN 83-7180-88^2 /Wydawca:Pr�szy�ski i S-ka SA ul. Gara�owa 7 02-651 Warszawa\Druk i oprawa:Wojskowa Drukarnia w �odzi��d�, ul. Gda�ska 130Tak, s�owo jest w cz�owieku... Akordem atomu Nieustannie cz�ek m�wi!.. .jak milczy?to komu:Nie duchowi, ni sobie, ni wewn�trznej pie�ni... - S�owo, ni�li narz�dziem, celem by�o wcze�niej!C. K. Norwid,, �., \i' 'Regu�y i mechanizmyWiele os�b twierdzi, �e dydaktyczna warto�� mych telewizyjnych program�w by�aby wi�ksza, gdybym ogranicza� si� w nich do jednoznacznego wskazywania, kt�ra forma j�zykowa jest zgodna z oficjaln� norm�, a kt�ra jest b��dem. Obudowuj�c te ustalenia kilkunastominutowym wywodem, os�abia pan wyrazisto�� regu� poprawno�ciowych - s�dz� niekt�rzy moi rozm�wcy.Odpowiadam niezmiennie, �e suche informacje o poprawno�ci i niepoprawno�ci poszczeg�lnych form podaje s�ownik. Mo�na w nim przeczyta� na przyk�ad, �e biernik liczby pojedynczej zaimka wskazuj�cego ta ma posta� t�, �e zgodne z norm� jest brzmienie sweter, a nie swetr, �e w dope�niaczu liczby mnogiej rzeczownika pomara�cza mo�na si� pos�u�y� b�d� form� pomara�cz, b�d� pomara�czy, �e w j�zyku potocznym nie razi po��czenie Maria Curie-Sk�odowska, cho� nazwisko Curie - jako odm�owskie - powinno by� umieszczone na drugim miejscu.W radiowym czy telewizyjnym programie o j�zyku, w gazetowej rubryce poprawno�ciowej powinni�my zawsze wskaza� mechanizm, kt�ry doprowadzi� do powstania danego dylematu gramatycznego. To odkrywanie jest szerzeniem wiedzy wyra�nej o j�zyku, uprawianiem j�zykoznawstwa og�lnego, opisuj�cego funkcjonowanie j�zyka, formu�uj�cego prawdy uniwersalne, czyli obowi�zuj�ce we wszystkich j�zykach �wiata.Biernikowy dylemat -widz� t� czyta dziewczyn�?- jest doskona�� ilustracj� prawdy o tym, �e formy najcz�ciej u�ywane zmieniaj� si� najwolniej. Gdyby frekwencja naszego zaimka by�a taka jak form moja, twoja, nasza, wasza, tamta, wszyscy u�ywaliby�my postaci t� i mia�aby ona na pewno status normy. Wszak wszyst-8kie zaimki rodzaju �e�skiego zamieni�y pierwotn� ko�c�wk� biernika -� (moje, twoje, nasze, wasze, tamte) na -� (moj�, twoj�, nasz�, wasz�, tamt�). Dokona� si� ten proces pod wp�ywem deklinacji przymiotnikowej, kt�ra zawsze w bierniku mia�a ko�c�wk� -� (widz� mi��, �adn�, weso��, zgrabn� dziewczyn�). Od tego momentu w dziejach naszego j�zyka Polak widzi swoj� mi�� dziewczyn� (a nie, jak jeszcze dwie�cie lat temu, swoje mi�� dziewczyn�) i jest to sytuacja korzystniejsza, bo dwa wyrazy pe�ni�ce identyczn� funkcj� sk�adniow� (okre�le� rzeczownika) maj� tak� sam� ko�c�wk� -�-Skoro to takie wygodne, czemu zaimek ta uparcie si� trzyma starej postaci t�, obowi�zuj�cej w tekstach oficjalnych? Odpowiedzieli�my ju� na to: bo jest form� bardzo cz�sto u�ywan� (wskazywanie to w og�le jedna z najcz�stszych czynno�ci �yciowych).A czemu tak wielu rodak�w pos�uguje si� mianownikiem swetr, a nie zgodnym z norm� brzmieniem sweter? Na pewno jest to tak�e ucieczka przed gwarow� postaci� typu wiater: skoro w j�zyku literackim obowi�zuje wiatr, to pewnie i swetr jest lepszy - rozumuj� niekt�rzy.G��wnym sprawc� popularno�ci mianownikowego swetr jest jednak wewn�trznoj�zykowy mechanizm, ujednolicaj�cy postacie temat�w odmienianych przez przypadki wyraz�w. Poniewa� nasz rzeczownik ma w odmianie najcz�ciej posta� tematyczn� swetr-(swetr-a, swetr-owi, swetr-em), ludzie przenosz� j� do mianownika (z tego samego powodu pierwotne mianowniki ociec, szwiec, sjem zosta�y zamienione na ojciec, szewc, sejm; tematy fleksyjne ojc-, szewc-, sejm-, wyst�puj�ce w przypadkach zale�nych, przesz�y do mianownika, bo by�y cz�stsze ni� wyizolowane postacie pierwszego przypadka).Kiedy za� wskazuj� r�wnorz�dno�� form dope�niacza liczby mnogiej pomara�cz//pomara�czy, powinienem zwr�ci� uwag� na lepszo�� pierwszej postaci. Oto wszystkie j�zyki �wiata zmierzaj� do maksymalnego zr�nicowania poszczeg�lnych kategorii gramatycznych. Sprzyja ono jasno�ci, jednoznaczno�ci porozumiewania si�. Gdy powiem: nie zjad�em pomara�cz, wiadomo, �e nie zjad�em kilku owoc�w. Forma pomara�czy to r�wnie� dope�niacz liczby pojedynczej. Konstrukcja nie zjad�em pomara�czy nie przynosi zatemprzejrzystej tre�ciowo informacji, czy m�wi� o jednej pomara�czy, czy o kilku.A czemu tak popularna jest kolejno�� Curie-Sk�odowska - swoi�cie nielogiczna? Mo�na do tego po��czenia do��czy� i takie przyk�ady, jak Boy-�ele�ski, B�r-Komorowski czy Grot-Rowecki (tu te� w�a�ciwe nazwisko nie jest na miejscu pierwszym!). Wydaje si�, �e mamy w tych wypadkach do czynienia z mechanizmem, kt�ry na pocz�tku XX stulecia - na materiale z wielu j�zyk�w �wiata - odkry� niemiecki filolog Behaghel. Oto w sta�ych zbitkach wyrazowych zawsze na miejscu pierwszym stoi cz�on kr�tszy: �ad i porz�dek, lelum polelum, plus minus (po polsku - co znamienne - mniej wi�cej, a nie wi�cej mniej!), Pat i Patachon, czuj czuj czuwaj, hip hip hura, esy-floresy itp. Wi�c i naturalniej brzmi Curie-Sk�odowska, cho� Curie to nazwisko odm�owskie, kt�re powinno nast�powa� po panie�skim Sk�odowska (dodajmy, �e prawo Behaghla jest tu dodatkowo wspierane przez zwyczaj francuski; w wydawnictwach znad Se-kwany znajdziemy tylko zbitk� Curie-Sklodowska).Czyi odkrywanie tego typu uniwersalnych mechanizm�w nie jest bardziej fascynuj�ce ni� suche wskazanie normatywne: m�w tak, nie m�w tak?!Atrakcyjne innowacjeJeden z recenzent�w ksi��ki Ibisa (Andrzeja Wr�blewskiego) �Byki i byczki" (Wyb�r felieton�w i komentarze j�zykoznawcze Andrzeja Markowskiego) napisa� w �J�zyku Polskim":�Mo�na zauwa�y�, �e wyrazy i znaczenia nie odnotowane w s�ownikach s� �podejrzane" i raczej m�wi si� o nich �le, a jest nie do pomy�lenia, by Ibis zachwyci� si� jak�� innowacj�, �e urozmaica j�zyk, jak to si� zdarza na przyk�ad profesorowi Miodkowi".Przyznaj�, �e innowacje s� wed�ug mnie szczeg�ln� cenno�ci� w poczynaniach komunikacyjnych. Ujawnia si� w nich tw�rczy stosunek do tworzywa s�ownego, potwierdzaj�cy pe�n� znajomo�� j�zyka ojczystego, o czym cz�sto przypomina Noam Chomsky, najwybitniejszy lingwista ameryka�ski. Akceptuj� wi�c okazjonalne in-10nowacje funkcjonalnie uzasadnione, od�wie�aj�ce codzienne zachowania j�zykowe, s�u��ce dysautomatyzacji odbioru poszczeg�lnych tekst�w i ich destereotypizacji. Powiem wi�cej: �ywa, potoczna mowa musi by� �r�d�em pulsuj�cym innowacjami! To one bowiem s� warunkiem �ycia j�zyka. Nie zawsze to sobie jednak u�wiadamiaj� jego u�ytkownicy.Kiedy� jeden z mych znajomych, zdenerwowawszy si� na bezduszno�� pewnego urz�du, spontanicznie wykrzykn�� do pana za biurkiem: �Czy wy naprawd� musicie ten przepis traktowa� tak �e-�a�nie?!". Ju� nie pami�tam, jak ostatecznie za�atwiono spraw� mego kolegi. Wiem natomiast, bo o tym mi g��wnie chcia� wtedy powiedzie�, �e s�uchaj�cego urz�dnika prawdziwie zaintrygowa�a posta� �ela�nie, typowa tzw. formacja potencjalna, nie b�d�ca w powszechnym obiegu, zbudowana jednak absolutnie poprawnie na zasadzie analogii do takich par przymiotnikowo-przys��wkowych, jak brutalny - brutalnie, taktowny - taktownie, dziwny - dziwnie, godny - godnie, �adny - �adnie, pi�kny - pi�knie. Pos�u�enie si� ni� niew�tpliwie wzmocni�o ekspresj� wykrzyknienia mojego znajomego. I za to mu chwa�a!Tak samo oceniam przys��wek nocnie z jednej z wypowiedzi abpa J�zefa �yci�skiego: �Wsp�czesny homo McLuhanensis to osobnik, kt�ry sp�dza pi�� godzin dziennie (nocnie?) przed telewizorem". To tylko w zwyczaju j�zykowym nie utrwali�a si� ca�kowita symetria formalno-znaczeniowa mi�dzy parami dzienny - dziennie i nocny - nocnie, w codziennym obcowaniu bowiem ostatni� form� si� nie pos�ugujemy. Kto� jednak, kto umie j� przywo�a� w odpowiedniej sytuacji komunikacyjnej, potwierdza pe�n� znajomo�� mo�liwo�ci systemowych polszczyzny i ujawnia swe tw�rcze zdolno�ci j�zykowe, a tak�e - co tu ukrywa� - dowcip, polot, inteligencj�.Kiedy� jeden z mych koleg�w profesor�w spontanicznie wypowiedzia� zdanie: przejrza�em ju� ten kompu ter opis. Czyi �w kom-puteropis, stworzony na zasadzie analogii do maszynopisu, nie jest cywilizacyjnym znakiem czasu? Wszak coraz wi�cej ludzi �przesiada si�" od tradycyjnej maszyny do pisania do komputera. Przypomina mi si� w tym momencie �art frazeologiczny Krzysztofa M�tra-ka, kt�ry przed laty tradycyjnych koleg�w po pi�rze zamieni� w jednym ze swych b�yskotliwych artyku��w na koleg�w po d�ugopisie.Wtedy te� ow� frazeologiczn� zabaw� okre�li�em jako znak czas�w, w kt�rych pi�ro przegra�o z wszechw�adnie panuj�cym d�ugopisem.Aprobuj�co odebra�em r�wnie� zamian� sta�ego po��czenia na domiar z�ego na na domiar dobrego. To Pawe� G�owacki, zachwycony wyst�pem Milvy na V Festiwalu Unii Teatr�w Europy, w swej recenzji w �Tygodniku Powszechnym" zdecydowa� si� na zdanie: �Na domiar dobrego Milva nadaje tym gestom i ruchom doskona�o��" - z tak� w�a�nie okazjonaln� modyfikacj� znanego frazeologizmu.Ludzie pi�ra, ci, kt�rzy maj� �j�zyk gi�tki", ch�tnie operuj� tak�e nietypowymi formacjami przedrostkowymi, osi�gaj�c cenn� stylistycznie kondensacj� tre�ci i formy. Z nagromadzeniem tego typu s��w zetkn��em si� w artykule Andrzeja Drawicza o W�adimirze Mak-simowie. Czytam wi�c np.: �W powie�ci tej bezwzgl�dnie si� nad sob� wy zn�ca�". Trudno nie zauwa�y�, �e dzi�ki male�kiej cz�stce przedrostkowej wy- autor osi�gn�� maksymaln� ekspresj� s�owa, kt�ra zgubi�aby si� przy zastosowaniu tradycyjnej grupy wyrazowej bardzo si� zn�ca�. To wy- informuje r�wnie� o spe�nieniu si� owej czynno�ci: wy-zn�ca� si� - tak jak wypoci� si�, wyta�czy� si� czy wybawi�.�Kiedy� podk��cali�my si�" - pisze Drawicz w innym zdaniu. Podk��cali�my si�, czyli k��cili�my si�, ale nieostro, �agodnie (podk��cali�my si� ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]