Rock Joanne - Nieprzyzwoite marzenia, ! E-BOOK Wydawnictwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Joanne RockNieprzyzwoitemarzeniaTytuł oryginału: My Secret FantasiesPROLOG–Jest tu ktoś? – zawołała Shaelynn, stukając do jedynego domu, którynapotkała po długiej wędrówce przez mroźną zaśnieżoną ciemność. Jejskuterśnieżnypadł szmat drogi od hotelu, zarywając się dziobem wzamarzniętym strumieniu. Na domiar złego zgubiła telefon.Ucieczka do Kolorado przestawała być zabawna, powoli zamieniającsię w koszmar. Nie czuła palców u stóp. Musi się ogrzać. I to szybko...–Halo? – Znów załomotała w drzwi.Oderwałam palce od klawiatury, by przeczytać to, co napisałam.Podczas gdy moja fikcyjna bohaterka drżała z zimna w górach, ja siedziałamw pustym mieszkaniu w Los Angeles. Cały swój ziemski dobytekspakowałam już do SUV– a. Nazajutrz opuszczałam miasto.Tego wieczoru należała mi się odrobina rozrywki. Odkąd zaczęłampisać pikantną powieść, doskonale bawiłam się z moimi bohaterami.Światerotycznej fikcji okazał się bardziej zajmujący niż karkołomnezabiegi, by zostać aktorką. W końcu pojęłam,żeaktorstwo nie jest moimprzeznaczeniem. Pisanie było o wiele ciekawsze i mniej stresujące, niżdoświadczenia wiążące się z udziałem w cyklu popularnego reality show,który na dokładkę przysporzył mi kłopotliwego rozgłosu w całym mieście. Aco najważniejsze, miałam poczucie,żenapisanie takiej książki pozwoli mipokonać demony, które dręczyły mnie, odkąd w wieku osiemnastu latopuściłam dom rodzinny w Nebrasce. Najwyższy czas zamknąć ten ponuryrozdział w moimżyciu.Przesuwając palcami po klawiaturze, skupiłam uwagę na najbliższychscenach. Od czasu do czasu zerkałam na wyświetlacz komórki, ponieważ1LTRczekałam na odpowiedź dotyczącą nieruchomości, którą chciałam następnegodnia obejrzeć. Potrzebowałam czasu i wolności, by pisać. Teraz, gdywygrałam główną nagrodę w konkursie telewizyjnym, miałam wreszciepieniądze, by zacząć realizować marzenia.Wróciłam do swojej powieści.–Jest tu ktoś?–Shaelynn zawołała po raz ostatni, zanim na drżącychnogach zaczęła brnąć przez głębokiśnieg.Może przy tylnych drzwiach sięjej poszczęści.Przecisnąwszy się przezżywopłot,zajrzała za róg domku. Paliło siętam zewnętrzneświatło,ale wśrodkupanowała ciemność. Zastukała wtylne drzwi.– Pomocy! – Jej głos odbił się echem w mroźnym powietrzu. Cofającsię o krok, by ogarnąć krzykiem większą przestrzeń, wpadła na niewysokimurek. – Ooch!–Straciła równowagę. Złapała za krawędź, aby uniknąćupadku. Wtedy zorientowała się,żeto nie był murek, tylko zbiornik z gorącąwodą.Wbudowana w podwyższony taras balia została zaizolowana grubąskórą. Ze spoiny, gdzie pokryciełączyłosię z sidingiem z cedrowego drewna,uchodziła wąska strużka pary.Gorąco. Ciepło. Gwarancja przeżycia.LT2RWystarczy wskoczyć pod płachtę brezentu. Naruszenie cudzejwłasności? Kto by się tym przejmował, gdy grozi mu zamarznięcie.Shaelynn sztywnymi palcami zdjęła kurtkę i rozpięła bluzkę...Wyobraziłam sobie, jak w przejrzystym powietrzu Gór Skalistychzanurzam się w wannie z gorącą wodą. Chyba połowa przyjemności, jakączerpałam z tej pisaniny, polegała na tym,żekreowałamżyciepełnezmysłowości i wyrafinowanego seksu, o jakim zawsze marzyłam. Cóż,rzeczywistość wyglądała inaczej. Co prawda od czasu liceum schudłamdobrych parę kilo, ale wbrew nadziejom zmiana zewnętrznej powłoki niepomogła mi pokonać zahamowań. Może teraz, utożsamiając się z tąuwodzicielską i godną pożądania kobietą, zdołam stawić im czoła.Najpierw fikcja. Potem prawdziweżycie.A zatem...Para otulała policzki Shaelynn niczym dotyk niewidzialnegokochanka. Po półgodzinie wreszcie zrobiło jej się ciepło. Przestałapodskakiwać na każdy dźwięk dochodzący z lasu i odkręciła dysze na pełnąmoc. NagieJoannę Rockciało masowane podwodnymi prądami z wolna sięodprężało. Odchyliła głowę i głęboko oddychając, zapatrzyła się w gwiazdy.Zelektryzowało ją dopiero szczekanie psa.Nasłuchując, zakręciła kurki. Czyżby się przesłyszała?Znów ten dźwięk. Bliżej. A potem trzask gałęzi i skrzypienieśniegu,gdzieś niedaleko w lesie.Gdy dostrzegła cień człowieka, zdjęła ją panika. Co robić? Cichosiedzieć i modlić się, by sobie przeszedł? Wołać o pomoc, tutaj, w kompletnejgłuszy?Zanim uporządkowała myśli, wysoki mężczyzna wyłonił się zza drzew,z każdym krokiem wzbijając w mroźne powietrze chmurkę białego pyłu.Wielki Boże, a jeśli on tu mieszka?Szedł prosto w jej kierunku. Gdyby nie była naga, może wyskoczyłaby zwanny, by się ukryć. Ale była goła jak ją Pan Bóg stworzył, w dodatkuubranie zostawiła po drugiej stronie tarasu.Wielki jak niedźwiedź pies spostrzegł ją pierwszy i zaczął ujadać.– Reks, do nogi! – rozległ się męski głos. – Kto tu jest?3LTRWświetleksiężyca pojawił się barczysty mężczyzna w szarej kurtce,rozpiętej pomimo mrozu.– Uhm. – Shaelynn odchrząknęła, ale jej głos ze zdenerwowaniazabrzmiał bardzo słabo. – Utknęłam wśniegu.Zwabiły mnieświatła,jedynew okolicy...Umilkła zakłopotana. W blasku lampy powoli rozróżniała jego rysy.Orzechowe oczy, ciemne brwi, wyrazista arystokratyczna twarz w typieśródziemnomorskim.Twarz, która przykuwa uwagę.Silny. Przystojny. Ciepło wydychanego powietrza tworzyło wokół jegoust biały obłoczek, który szybko ulatniał się na zimnie.– Musiałaś się ogrzać – dokończył za nią, omiatając wzrokiem taras,gdzie leżały na stosiku jej rzeczy, a potem jakby z ociąganiem wracając doniej spojrzeniem.Serce biło jej szybko. Z trudnością przełknęłaślinę.–Bardzo przepraszam. Zgubiłam telefon i...– Możesz skorzystać z mojego. – Podszedł bliżej. Taras znajdował sięponad metr nad ziemią, ale z powodu grubej warstwyśniegustopymężczyzny znajdowały się niemal na wysokości wanny. – Iz moichręczników – dodał.Uniósł kąciki ust w leniwym uśmiechu. Jego przenikliwe spojrzenieporuszało w jej sercu jakąś strunę. Może powinna się bać? Ale strach byłostatnią rzeczą, jaką teraz odczuwała.Czy on wie,żejest naga? Zerknęła w dół, zadowolona,żenie włączyłapodwodnego oświetlenia. Gdy wyciągała z wody rękę, puls jej walił. Zachwilę dotknie tego potężnego seksownego mężczyzny...Bing! Sygnał przychodzącego esemesa oderwał mnie od przygódShaelynn akurat w momencie, gdy naprawdę zaczynało się robić ciekawie.4LTR [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl pingus1.htw.pl
//-->Joanne RockNieprzyzwoitemarzeniaTytuł oryginału: My Secret FantasiesPROLOG–Jest tu ktoś? – zawołała Shaelynn, stukając do jedynego domu, którynapotkała po długiej wędrówce przez mroźną zaśnieżoną ciemność. Jejskuterśnieżnypadł szmat drogi od hotelu, zarywając się dziobem wzamarzniętym strumieniu. Na domiar złego zgubiła telefon.Ucieczka do Kolorado przestawała być zabawna, powoli zamieniającsię w koszmar. Nie czuła palców u stóp. Musi się ogrzać. I to szybko...–Halo? – Znów załomotała w drzwi.Oderwałam palce od klawiatury, by przeczytać to, co napisałam.Podczas gdy moja fikcyjna bohaterka drżała z zimna w górach, ja siedziałamw pustym mieszkaniu w Los Angeles. Cały swój ziemski dobytekspakowałam już do SUV– a. Nazajutrz opuszczałam miasto.Tego wieczoru należała mi się odrobina rozrywki. Odkąd zaczęłampisać pikantną powieść, doskonale bawiłam się z moimi bohaterami.Światerotycznej fikcji okazał się bardziej zajmujący niż karkołomnezabiegi, by zostać aktorką. W końcu pojęłam,żeaktorstwo nie jest moimprzeznaczeniem. Pisanie było o wiele ciekawsze i mniej stresujące, niżdoświadczenia wiążące się z udziałem w cyklu popularnego reality show,który na dokładkę przysporzył mi kłopotliwego rozgłosu w całym mieście. Aco najważniejsze, miałam poczucie,żenapisanie takiej książki pozwoli mipokonać demony, które dręczyły mnie, odkąd w wieku osiemnastu latopuściłam dom rodzinny w Nebrasce. Najwyższy czas zamknąć ten ponuryrozdział w moimżyciu.Przesuwając palcami po klawiaturze, skupiłam uwagę na najbliższychscenach. Od czasu do czasu zerkałam na wyświetlacz komórki, ponieważ1LTRczekałam na odpowiedź dotyczącą nieruchomości, którą chciałam następnegodnia obejrzeć. Potrzebowałam czasu i wolności, by pisać. Teraz, gdywygrałam główną nagrodę w konkursie telewizyjnym, miałam wreszciepieniądze, by zacząć realizować marzenia.Wróciłam do swojej powieści.–Jest tu ktoś?–Shaelynn zawołała po raz ostatni, zanim na drżącychnogach zaczęła brnąć przez głębokiśnieg.Może przy tylnych drzwiach sięjej poszczęści.Przecisnąwszy się przezżywopłot,zajrzała za róg domku. Paliło siętam zewnętrzneświatło,ale wśrodkupanowała ciemność. Zastukała wtylne drzwi.– Pomocy! – Jej głos odbił się echem w mroźnym powietrzu. Cofającsię o krok, by ogarnąć krzykiem większą przestrzeń, wpadła na niewysokimurek. – Ooch!–Straciła równowagę. Złapała za krawędź, aby uniknąćupadku. Wtedy zorientowała się,żeto nie był murek, tylko zbiornik z gorącąwodą.Wbudowana w podwyższony taras balia została zaizolowana grubąskórą. Ze spoiny, gdzie pokryciełączyłosię z sidingiem z cedrowego drewna,uchodziła wąska strużka pary.Gorąco. Ciepło. Gwarancja przeżycia.LT2RWystarczy wskoczyć pod płachtę brezentu. Naruszenie cudzejwłasności? Kto by się tym przejmował, gdy grozi mu zamarznięcie.Shaelynn sztywnymi palcami zdjęła kurtkę i rozpięła bluzkę...Wyobraziłam sobie, jak w przejrzystym powietrzu Gór Skalistychzanurzam się w wannie z gorącą wodą. Chyba połowa przyjemności, jakączerpałam z tej pisaniny, polegała na tym,żekreowałamżyciepełnezmysłowości i wyrafinowanego seksu, o jakim zawsze marzyłam. Cóż,rzeczywistość wyglądała inaczej. Co prawda od czasu liceum schudłamdobrych parę kilo, ale wbrew nadziejom zmiana zewnętrznej powłoki niepomogła mi pokonać zahamowań. Może teraz, utożsamiając się z tąuwodzicielską i godną pożądania kobietą, zdołam stawić im czoła.Najpierw fikcja. Potem prawdziweżycie.A zatem...Para otulała policzki Shaelynn niczym dotyk niewidzialnegokochanka. Po półgodzinie wreszcie zrobiło jej się ciepło. Przestałapodskakiwać na każdy dźwięk dochodzący z lasu i odkręciła dysze na pełnąmoc. NagieJoannę Rockciało masowane podwodnymi prądami z wolna sięodprężało. Odchyliła głowę i głęboko oddychając, zapatrzyła się w gwiazdy.Zelektryzowało ją dopiero szczekanie psa.Nasłuchując, zakręciła kurki. Czyżby się przesłyszała?Znów ten dźwięk. Bliżej. A potem trzask gałęzi i skrzypienieśniegu,gdzieś niedaleko w lesie.Gdy dostrzegła cień człowieka, zdjęła ją panika. Co robić? Cichosiedzieć i modlić się, by sobie przeszedł? Wołać o pomoc, tutaj, w kompletnejgłuszy?Zanim uporządkowała myśli, wysoki mężczyzna wyłonił się zza drzew,z każdym krokiem wzbijając w mroźne powietrze chmurkę białego pyłu.Wielki Boże, a jeśli on tu mieszka?Szedł prosto w jej kierunku. Gdyby nie była naga, może wyskoczyłaby zwanny, by się ukryć. Ale była goła jak ją Pan Bóg stworzył, w dodatkuubranie zostawiła po drugiej stronie tarasu.Wielki jak niedźwiedź pies spostrzegł ją pierwszy i zaczął ujadać.– Reks, do nogi! – rozległ się męski głos. – Kto tu jest?3LTRWświetleksiężyca pojawił się barczysty mężczyzna w szarej kurtce,rozpiętej pomimo mrozu.– Uhm. – Shaelynn odchrząknęła, ale jej głos ze zdenerwowaniazabrzmiał bardzo słabo. – Utknęłam wśniegu.Zwabiły mnieświatła,jedynew okolicy...Umilkła zakłopotana. W blasku lampy powoli rozróżniała jego rysy.Orzechowe oczy, ciemne brwi, wyrazista arystokratyczna twarz w typieśródziemnomorskim.Twarz, która przykuwa uwagę.Silny. Przystojny. Ciepło wydychanego powietrza tworzyło wokół jegoust biały obłoczek, który szybko ulatniał się na zimnie.– Musiałaś się ogrzać – dokończył za nią, omiatając wzrokiem taras,gdzie leżały na stosiku jej rzeczy, a potem jakby z ociąganiem wracając doniej spojrzeniem.Serce biło jej szybko. Z trudnością przełknęłaślinę.–Bardzo przepraszam. Zgubiłam telefon i...– Możesz skorzystać z mojego. – Podszedł bliżej. Taras znajdował sięponad metr nad ziemią, ale z powodu grubej warstwyśniegustopymężczyzny znajdowały się niemal na wysokości wanny. – Iz moichręczników – dodał.Uniósł kąciki ust w leniwym uśmiechu. Jego przenikliwe spojrzenieporuszało w jej sercu jakąś strunę. Może powinna się bać? Ale strach byłostatnią rzeczą, jaką teraz odczuwała.Czy on wie,żejest naga? Zerknęła w dół, zadowolona,żenie włączyłapodwodnego oświetlenia. Gdy wyciągała z wody rękę, puls jej walił. Zachwilę dotknie tego potężnego seksownego mężczyzny...Bing! Sygnał przychodzącego esemesa oderwał mnie od przygódShaelynn akurat w momencie, gdy naprawdę zaczynało się robić ciekawie.4LTR [ Pobierz całość w formacie PDF ]