Rozwódka, E-book PL, Romans, Browning Dixie-c

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DIXIE BROWNING
Rozwódka, pisarz
i księżyc
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Corey od razu rozpoznała dwa niewielkie domy,
które opisywała jej kuzynka Abbie. Szare i przy­
sadziste, mówiła. Takie, jak ja.
Ten opis w szczególny sposób pasował do
nastroju, w jakim Corey przyglądała się posiadłości.
Ona też czuła się jakby poszarzała i przygnieciona
do ziemi od pewnego dnia ubiegłej wiosny, kiedy
całe jej dotychczasowe życie zaczęło „puszczać
w szwach".
Za jej plecami działy się różne rzeczy, a ona,
bezwolna i nieświadoma, zsuwała się jak po równi
pochyłej aż do pewnego ranka, kiedy zdała sobie
sprawę, że wypadła z gry. Nikt jej nie potrzebuje
i nikogo już nie obchodzi.
Corey zawsze była szczupła, ale przez te
przerażające dni schudła jeszcze bardziej. Dziś
rano wyrwała ze skroni kolejny siwy włos. Siwy,
poszarzały jak ona sama.
Starając się za wszelką cenę przerwać ciąg
beznadziejnych myśli, wtoczyła swego chryslera na
rozwidlający się podjazd, który prowadził do obu
domów. Może kiedyś zamieszkam w tym drugim na
stałe, pomyślała. Może razem z kuzynką Abbie
spędzimy tu jesień życia, kołysząc się w bujanych
fotelach na werandzie i obserwując mewy, walczące
o coś z piskiem pośród fal przypływu.
6
ROZWÓDKA, PISARZ I KSIĘŻYC
Parkując samochód przy wysokim murze
ogrodzenia, zauważyła kątem oka turkusowy
błysk. Basen... Wybudowany przez poprzedniego
właściciela, bardzo drogi do utrzymania i, według
Abbie, zupełnie niepotrzebny. Kiedy jednak kuzynka
zapragnęła wybrać się z grupą przyjaciół w podróż
po Europie i zadzwoniła do Corey z prośbą
o dopilnowanie domu, to właśnie basen przeważył
szalę.
Basen był ważnym szczegółem pewnego osobis­
tego programu. Zamierzała z całym poświęceniem
dopracować się tutaj pięknej zmysłowej opalenizny.
Przez ubiegłe lata łapała czasem tu i ówdzie trochę
słońca , ale tym razem chodzi o coś więcej.
Upał aż ścinał z nóg; gdy wyszła z klimatyzo­
wanego samochodu, poczuła, że resztki makijażu
rozpływają jej się po twarzy. Każdy postój między
Morristown a Emerald Isle robił swoje: w tej
chwili jej strój podróżny wyglądał jak szmata.
Upięty pieczołowicie na czubku głowy kok rozłaził
się na wszystkie strony .
- Jeszcze do tego te przeklęte włosy - parsknęła
ze złością.
Kolejnym przedsięwzięciem w metamorfozie
Corey Peters miało być obcięcie włosów. Nowa
fryzura powinna być prosta, ale niezwykle szykowna
i elegancka; coś, czego nie byłby w stanie zrobić
jedyny fryzjer w miasteczku Morristown.
- Abbie, przyjechałam! - krzyknęła, wystawiając
bagaże na betonowy podjazd.
- Corey? - Z osłoniętej siatką werandy dobiegł
ją znajomy głos ukochanej kuzynki, po czym ona
sama ukazała się na drewnianych schodach,
ROZWÓDKA, PISARZ I KSIĘŻYC
7
wyciągając pulchne ramiona. Oczy Corey zapiekły
od łez. To właśnie Abbie ze swą prostą życiową
mądrością była jej jedynym oparciem przez ostatni
rok.
- Och, Abbie! - zawołała, rzucając się na tę
niedużą, starszą kobietę, śmiejąc się i płacząc na
przemian, tuląc się do niej z całej siły, mimo
wilgotnego upału, który sprawiał, że prawie się do
siebie przykleiły. - Dlaczego wyprowadziłaś się
z Missouri na ten koniec świata? Myślałam, że
nigdy tu nie dojadę!
- Chodź do środka, kochanie - mówiła Abbie.
- Niech ci się przyjrzę. Wyglądasz na zmęczoną
i trochę za bardzo schudłaś.Nie widziałam cię, na
Boga, prawie od trzech lat. Jak się miewa Winnie?
Czy jakoś doszłyście ze sobą do ładu przed twoim
wyjazdem?
- Och, jak dobrze, że cię znowu widzę, Abbie.
Masz rację, jestem wykończona i wolałabym nie
słyszeć, jak wyglądam. Wezwałaś mnie w samą porę.
W Morristown już prawie chodziłam po ścianach.
- Czyżby było aż tak źle?
Corey skinęła głową.
- Wiesz, tak dobrze pamiętam ten dzień, kiedy
przeprowadzałaś się do Raleigh. Miałam wrażenie,
że wyjeżdżasz gdzieś na drugą stronę oceanu. Ty
jednak zawsze byłaś ze mną, kiedy cię najbardziej
potrzebowałam - patrzyła z rozczuleniem na swą
ukochaną krewną. Życie rozdzieliło je już prawie
trzydzieści lat temu, ale mimo to pozostały sobie
bliskie.
- Abbie! - krzyknęła nagle. - Co ty masz na
głowie?
8
ROZWÓDKA, PISARZ I KSIĘŻYC
Starsza pani dotknęła z wahaniem swych
błyszczących pomarańczowych włosów.
- Myślisz, że to jest zbyt ostentacyjne? Kiedy
zadzwoniłaś do mnie mówiąc, że zamierzasz
kompletnie zmienić swój wygląd, pomyślałam
sobie... Osiwiałam już koło czterdziestki, ale
przecież nie muszę być siwa do końca życia, no
nie? Zrobiłam to wczoraj. Kupiłam sobie jeszcze
gwarantowany krem do usuwania wątrobowych
plam i sukienkę z prawdziwego jedwabiu. Całkiem
nieźle w niej wyglądam. Jest czerwona w purpurowy
rzucik; do tego purpurowe buty...
Corey nadal uśmiechała się serdecznie. Po cóż
mówić, że pomarańczowe włosy i czerwona
jedwabna sukienka nie zdziałają cudów...
- To jakaś szczególna faza księżyca -powiedziała.
- Ja też popadłam w szał zakupów. Moje dwie
walizki są pełne najbardziej niepraktycznych
ciuchów, jakie mogłam znaleźć. Po twoim telefonie
spędziłam cały weekend w sklepach St.Louis.
Abbie spojrzała bystro na pomiętą bawełnianą
sukienkę.
- A, to jest właśnie ostatnie wspomnienie
przeszłości - zaprotestowała szybko Corey. -Jeszcze
jeden jej występ, zanim zostanie pocięta na ścierki
do kurzu. Prawdę powiedziawszy, nie zamierzam
teraz tracić zbyt wiele czasu na odkurzanie - dodała.
- Chcę wreszcie zacząć używać życia. Pamiętasz te
moje beznadziejne podkoszulki i zwyczajne szorty?
Poczekaj, aż się rozpakuję. Zobaczysz, jakie mam
kostiumy kąpielowe!
- Czyżbyś się wreszcie przełamała i kupiła bikini?
Corey roześmiała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pingus1.htw.pl